- Mam dość nowego Wellingi - Wanki wparował do pokoju zły jak Pointner
ciskający chorągiewkę w ziemię tuż przed stopami Hofera. Chwilę kręcił się po
pomieszczeniu, po czym bezwiednie opadł na swoje łóżko, wydymając z pogardą
usta i mocno zaciskając pięści. - On się buntuje!
Na chwilę podniosłem wzrok z nad ekhm, czytanego, ekhm, świerszczyka i
posłałem przyjacielowi zirytowane spojrzenie. Nie lubię, jak ludzie
przeszkadzają mi w lekturze.
- Ma dwadzieścia lat, co innego ma robić - odrzekłem nad wyraz spokojnie,
choć nie powiem, nowe oblicze Andreasa Juniora i mnie przerażało. Zdecydowanie
wolałem go jako ciekawego świata bachora, a nie kolesia na prawo i lewo
rzucającego cytatami metalowych kapel oraz prowadzącego rozważania na temat
tatuażu, jaki chce sobie zrobić na plecach (swoją drogą, czy ktoś może mu
wyperswadować wytatuowania sobie jednorożca?! Już Król Olch Goethego byłby lepszy).
Wank parsknął.
- Musiałem siłą zmusić go, by umył zęby! A potem nożyczkami pociął swój
ulubiony kocyk w pajacyki, z którym nigdy się nie rozstaje!
Okej, sytuacja wydaje się zaogniać. Aż odłożyłem gazetę pod poduszkę i
usiadłem po turecku na łóżku, rozmasując palcami skronie.
Będzie źle, jak Wellinga znowu będzie dawnym sobą i nie będzie miał
swojego kocyka. Przecież raz, gdy zostawił go w hotelu w Oslo, omal nie
rozniósł samolotu, którym lecieliśmy. Prawie zmusił pilota do zawrócenia na
norweskie lotnisko, aby mógł wsiąść w taxę i pognać do hotelu po swoją rzecz.
Cudem udało nam się go przekonać, że po ktoś ze sztabu skontaktuje się z
kierownictwem naszego noclegu i odzyskamy dla niego ten koc.
A teraz ten gamoń pociął go na małe kawałeczki.
Ale zawsze zostaje nadzieja, że faktycznie dorósł i już nie będzie go
potrzebować. Nikt nie powiedział, że ta jego dziwna faza będzie trwać pięć
minut i zniknie równie szybko, jak się pojawiła.
Oby.
- Śpi?
Andreas wydał z siebie bliżej niezidentyfikowany głos.
- Próbowałem śpiewać mu kołysanki, ale zwyzywał mnie od mamejów, więc
puściłem mu Behemotha i sobie poszedłem.
- Biedny Sevi - pokiwałem głowę jakby ze współczuciem dla rudego kolegi.
Nie dość, że ma na głowie bycie faworytem TCS, Prevca i dziwne czary Słoweńców
to jeszcze musi słuchać na dobranoc szatańskiej muzyki.
- Powiedziałem mu, że może przyjść spać do nas.
Przewróciłem oczami.
- I gdzie niby będzie spać? Na podłodze?
- Richi, bądź dobrym przyjacielem i chrześcijaninem i ustąp łóżka Sevowi.
Tą jedną noc możesz spać w wannie - odrzekł matczynym tonem Andreas, a przed
oczami stanęła mi, jak xD kocham, moja Mutti
podpierająca rękami boki, patrząca surowym spojrzeniem i nakazująca mi
miłowanie bliźnich.
- Onienienie! - zgromiłem kumpla spojrzeniem godnym Fannemela. - Spałem w
wannie po imprezie urodzinowej Eisenbichlera, wystarczy mi.
To nie było przyjemne przeżycie. Nie dość, że cały zesztywniałem i
niemiłosiernie bolał mnie kręgosłup, to jeszcze rankiem Kraus mnie nie zauważył
i zrzygał się na moje ulubione spodnie. Oblecha.
I protip ode mnie, nie chodźcie na imprezy z Markusem, bo jego paty są za
mocne dla zwykłych ludzi. Chyba, że jesteście Norwegami albo Polakami, wtedy na
pewno nie wymiękniecie tak jak Kraus i jego żołądek, ble.
- Ty go zaprosiłeś, więc ty ustąp mu łóżka.
Wank wygiął usta w podkówkę i spojrzał na mnie oczami bezpańskiego psa. O
nie, nie ze mną takie sztuczki, nie nabiorę się na to, mowy nie ma, oh Gott, dlaczego mięknie mi serce,
przecież ja nie mam uczuć, halo, Hilfe,
co się ze mną dzieje?
- Wankiii... - Jęknąłem, zasłaniając dłońmi oczy. Nie poddam się!
- Richi, taki dobry z ciebie człowiek. I choć jesteś malutki jak
krasnoludek, serduszko masz wielkie jak słoń!
Trzymaj się, Ricz, pokaż swoją bezwzględną twarz.
- A może pójdziesz spać do swojego nowego psiapsi? - wyrzuciłem, patrząc
na Andreasa oskarżycielsko i dla większego efektu krzyżując ramiona na
piersiach. No niech się tłumaczy matoł, co to za nowi przyjaciele, huh?
Z Andiego jakby powietrze uszło. Począł naciągać na dłonie rękawy bluzy i
unikał mojego wzroku zupełnie jakbym przyłapał go na czymś baaaardzo złym.
- Jaki nowy psiapsi? - wydusił z siebie. - Nie wiem, o czym mówisz.
- O Baracku Obamie, o kim innym? - warknąłem z irytacją. Jeszcze cnotkę
będzie zgrywał. Nie ze mną takie numery. Tak kłamać w żywe oczy, on, co się
moim przyjacielem śmie nazywać?! - O Kubackim, do cholery.
Nie mam pojęcia, co powiedziałby w tej chwili Severin, ale na pewno nie
byłby zadowolony z tego, że rozmawiam z Wankiem o tak delikatniej sprawie w
taki sposób. Ale co zrobię, że mnie facet wkurzył?
O rety. Chyba włączył mi się jakiś PMS. Tylko patrzyć, jak się rozpłaczę,
jedząc jogurtową milkę, przegryzając ją korniszonem i narzekając, że jestem za
gruby.
- Na ja - Wank zaczerwienił się
aż po czubki uszów. - Richi, jak supi post dodałeś dzisiaj na fejsie. Aż dałem
ci lajka.
- Nie zmieniaj tematu.
- Nooo, czasem sobie gadamy - wydusił z siebie Wieżowiec, niemiłosiernie
kręcąc się na boki i co już, obcierając twarz.
Zmierzyłem, ekhm, przyjaciela podejrzliwym wzrokiem. Już wiem, jak czuł
się Severin, kiedy dawał ochrzan Wellindze za pomazanie kredkami freundowskiej
umowy z kimś tam ważnym. Okropne uczucie.
Chyba jeszcze nie dorosłem do bycia papą.
- I o czym niby sobie plotkujecie, co?
- No wiesz - Andi wbił we mnie błagalne spojrzenie. - Kubacki opowiada mi
o kotowych poszukiwaniach petardy, o tym, jak Klemens wychowuje swojego syna,
jakieś zbereźne ploty o Apoloniuszu i takie tam.
- A ty mu o...? - Uniosłem pytająco brew, a kumpel jeszcze bardziej
poczerwieniał i uciekł wzrokiem. - Andreas! Nie mów, że opowiadasz mu nasze
drużynowe, intymne sekrety!
- Aż tak to nie, naprawdę! Może coś mi się wymsknęło o tym, że Sev
odprawia nabożeństwa do wkładek, a Wellinga udaje wtedy ministranta, chociaż
kto wie, czy w obecnym stanie nie jest obrażony na Gotta, ale egal. Rich,
nie denerwuj się, ostatnio i tak przeważnie wspominaliśmy zeszłorocznego
sylwestra i zastanawialiśmy się, czy pata w tym roku też będzie mocna.
Spojrzałem na Wanka oczami okrągłymi jak medale olimpijskie. Niech to gęś
kopnie, zakręcił mnie frajer.
- Musimy trzymać Seva z daleka od paty, jeszcze znowu obudzi się w nim
jakiś demon melanżu - zmarszczyłem czoło na wspomnienie zeszłorocznego
sylwestra. Zdecydowanie nie chcę, by życie zaserwowało nam powtórkę z rozrywki,
gdyż Sevi plus kadarka i plus kilka kolejek białej nie równa się niczemu
dobremu.
Ale pata w Ga-Pa była zacna, trzeba to przyznać.
- Póki co, mamy jutro kwalki do odbębnienia, więc paciorek, lulu i spać -
zaświergotał Andreas i sięgnął dłonią po swoje piżamki w żyrafy (idk, czy Wanki
utożsamia się z żyrafami, skoro wszystkie jego piżamy i połowa bokserek
ozdobione są rysunkami tych przesympatycznych zwierzątek?). Niemal potaknął mu,
ale halo, nie ze mną takie numery. Dr Ricz zawsze jest na posterunku!
- Jeszcze nie skończyliśmy naszej rozmowy.
- Richi, daj spokój i chociaż ty nie truj mi dupy. Wystarczy, że ostatnio
robi to moja dziewczyna - Andi wywrócił oczami, po czym złapał jeszcze za
ręcznik i zamknął się w łazience.
Hmm, chyba coś poszło nie tak.
Przez chwilę wlepiałem gały w drzwi łazienki, za których dobiegał szum
odkręconej wody. I fałsz Wanka. Coś zdecydowanie było nie tak, ale nie
potrafiłem określić co. Jeszcze. Ale dowiem się prawdy. Nikt nie będzie
podbierał mi moich psiapsi!
XDXDXD
Przemierzałem korytarz, intensywnie myśląc nad wszystkimi dziwnymi
rzeczami, które ostatnio działy się wokół Wanka. Mój mózg pracował na
najwyższych obrotach, w pewnej chwili nawet poczułem, jakby eksplodował!
Jednakże szybko się zorientowałem, że po prostu wpadłem na Severina.
- Właśnie do ciebie szedłem! - Oznajmiłem radośnie.
- No popatrz się, a ja idę do ciebie - Sevi uśmiechnął się szeroko, a ja
dopiero teraz zauważyłem, że dzierżył pod pachą poduszkę i koc. - Wank mówił,
że mnie przenocujecie, jeśli Wellinga się nie uspokoi.
Niech to Cię Wank.
- A co? Zaczął odprawiać czarną mszę?
- Richi, to nie jest temat do żartów - Freund zmarszczył brwi. - Tak się
składa, że Wellinga słucha jakiś łupanek i uczy się wznosić toasty po fińsku.
Myślisz, że powinniśmy zaprowadzić go do psychologa?
- Jemu trzeba przypieprzyć patelnią w łeb, na ten poziom spierdolenia nie
zadziałają żadne półśrodki.
Severin cmoknął z niezadowoleniem.
- Wiesz, że raczej jestem pacyfistą.
Wywróciłem oczami.
- Niezwykłe sytuacje wymagają niezwykłych działań. A skoro o tym mowa,
idziemy.
- Gdzie?
- Jak to gdzie? - Spojrzałem na Freunda jak na głupka. Niby jest taki
mądry, ale doprawdy czasami bywa naiwny jak piętnastolatka. - Pogadać z
Kubackim.
XDXDXDXDXDXDXD
Takie tam pierdolenie o Chopinie, a akcja wartka jak kanał za moim podwórkiem. No ale xD i do przodu!
O nie! Z Wellingą coraz gorzej...I co jeśli znów zatęsnki za swoim kocykiem...? :(.
OdpowiedzUsuńBiedny Sev musi znosić jakieś łupanki, dobrze że Wanki taki dobry kolega i zaproponował mu nocleg. Szkoda tylko że Riczi będzie pewnie i tak musiał wylądować z wannie. A przecież wspomnienia ma nie najlepsze (anyway - ja chcę imprezę z Markusem!).
Meh, kręci ten Wieżowiec (żyrafki!) kręci z tym Kubackim.Ciekawe co Inspektor Richi i Doktor Severin Watson wymyślą... a raczej co odkryją.
Czyżby nawiązanie do sławtnej PATY? :P
Duże XD, i czekam na więcej :P
E_A
Jezus, Kam, ty jesteś genialna do kwadratu. Silnia z geniuszu normalnie.
OdpowiedzUsuńMartwię się, co się stanie z biednym Wellim, jak się nawróci na normalność, przestanie słuchać Behemotha i zatęskni za kocykiem. A jeśli się nie nawróci, to martwię się o całą resztę.
W ogóle jesteś niesamowita. Kocham Cię czytać, wiesz? Ostatnio tak parszywie się czuję, jest słabo. I właściwie się nie śmieję. A Ty mnie rozśmieszyłaś, i to tak konkretnie. W ogóle to takie posrane, siedzisz z takim gównem w głowie i nie możesz sobie przetłumaczyć, że to tylko twoja wyobraźnia, że dasz sobie radę, bo to nie jest w tobie, to nie twoje, możesz tylko patrzeć, jak ktoś cholernie bliski cholernie cierpi. I właściwie nie wiem, po co to piszę. Anyway.
Dziękuję, Kam, za to, że przy Riczu i jego xD mogłam się oderwać od smętnych myśli, że mogłam się roześmiać.
Kocham♥
Uwielbiam to opowiadanie! Chcę jeszcze więcej xD!
OdpowiedzUsuńTa rozmowa Richa z Kubackim to może być niezła. No i Wellinga, co się z tobą chłopie dzieje? Ten to dopiero ma dorastanie.
Czekam na rozwinięcie wątku słoweńskich magików xD
Pozdrawiam gorąco 😁😁💕💕💕
xD i do przodu. Odnoszę wrażenie, że Wellinga to chyba Milkę przedawkował, że tak mu się światopogląd odmienił. Twój humor jak zawsze mnie bawi i w dowód mojej wdzięczności zdecydowałam się w końcu napisać komentarz (dopiero po 6 rozdziale, shame on me). Nie mogę się doczekać rozmowy Ricza z Kubackim, coś czuję, że będzie to mocne XDD Wiadomo, że jak imprezować to tylko z Polakami, bo inaczej kończy się jak się kończy... nie wszyscy mogą mieć moce żołądki :D Życzę ci dużo weny i xD w następnym rozdziale.
OdpowiedzUsuńBożu, ile zdrowia psychicznego kosztuje mnie wchodzenia na tego bloga i kiśnięcie z Ricza w nagłówku, to Ty sobie nie wyobrażasz. Jak dobrze, że na telefonie on się nie pokazuje i mogę sobie na nim spokojnie czytać. Ale przychodzi w końcu moment, w którym dzieło wypada skomentować, a wtedy trzeba tworzyć laptopa, wpisać adres i... nie zginąć. xD
OdpowiedzUsuńJa powiem tylko tyle: Wellinga jaki by nie był, bierę go. Tylko żeby kotków na obiad nie jadł, bo wtedy się pogniewamy. No i jak on mógł kocyk w pajacyki pociąć? J A K?! Jeszcze mu się odwidzi, zatęskni i dopiero będzie płacz, więc już na zaś: biedny Wanki, biedny Ricz, biedny Sev. Ech.
W ogóle to naiwązanie do Paty w Ga-Pa jest super! I ten kadarkowy Sevi (mówiłam Ci już, że przez Patę teraz ten winiacz kojarzy mi się z Sevkiem? <3), o raju, tęsknię za patusami!
I nie mam pojęcia, co wyjdzie z rozmowy z Kubackim, więc... CZEKAM!
xD i do przodu!
Genialny rozdział! Okres nastoletniego buntu Welliego jest przegenialny! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuń