- No i mnie
pokonał.
Zirytowany
wywróciłem oczami. Od piętnastu minut Severin biadolił nad tym, że w serii
próbnej (PRÓBNEJ, do cholery) Prevc nie tylko skoczył lepiej od niego, ale
również od całej reszty. W kółko nawijał o tym, jaki z niego mięczak i
niedojda, jak bardzo się skompromituje przed swoimi ludźmi, jaki z Petera
oszust, który żywi się demoniczną energią, a potem wygrywa wszystko, blablabla.
Przy tym rwał sobie z głowy włosy, a przynajmniej dotąd, póki nie podrzuciłem
mu wkładek do żucia. Miałem nadzieję, że gdy zajmie sobie czymś zęby,
przestanie gadać, ale jakże byłem naiwny!
Gdy się nakręci,
nie sposób go uciszyć.
- Sevi, ale
przecież jedna próbna nie przesądza o całym turnieju. - Próbował go przekonywać
Wanki. - Prevc przycwaniaczył, ale konkurs wygrasz ty. Oczywiście, jeśli ja
tego nie zrobię.
Freund podniósł
głowę z nad wkładek i rzucił Wieżowcowi zagadkowe spojrzenie. Jego oczu już nie
przepełniały złość i zrezygnowanie, a jedynie smutek.
- Gdybyś ty
wygrał, może nie byłbym najszczęśliwszym skoczkiem na świecie, ale na pewno bym
się cieszył. Ale jeśli wygra ta zakała narodu skakajcowego... - Blondyn
zaperzył się i mocno zacisnął dłoń w pięść. Na jego policzki wypełzły dwie
czerwone plamy, a oczy ponownie rozbłysły złością. Nie potrafię zrozumieć,
dlaczego taki rozsądny mężczyzna tak bardzo przejmuje się tym słoweńskim
patykiem.
W każdym razie
źle mi z tym, że mój przyjaciel ma kompleksy przez Prevca i na pewno tak tego
nie zostawię.
- Richie, gdzie
idziesz? - Zawołał za mną Geiger. - Przecież my tu mamy problemy.
- Idę je
rozwiązać, a nie tylko o nich gadać. - Burknąłem, zapinając zamek mojej żółtej
kurtki i posyłając mu pełne wyższości spojrzenie.
- O nie, nie
możesz się z nim bić. - Sevi przeraził się. - Przecież... Richie! Richie, wróć!
XDXDXD
To nie tak, że
poszedłem sprać Prevca na kwaśne jabłko, choć - nie zaprzeczę - miałem ochotę
przyfasolić w tą jego naprostowaną przez drogich chirurgów szczękę. Chciałem
tylko rozejrzeć się po okolicy, zobaczyć, czy Słoweńcy wciąż odprawiają te
swoje rytuały i najwyżej wtedy zrobić coś, co przerwie im tę magię.
Ewentualnie
zatrzasnąć Petera w toi-toiu. A potem z czystej złośliwości przewrócić
wychodek. Huehue.
Przede wszystkim
jednak chciałem odetchnąć świeżym powietrzem. Wellinga miał niegdyś rację,
zauważając, że od Krausa jedzie cebulą. Myślałem, że jeśli posiedzę jeszcze
minutę dłużej obok niego to zemdleję. Ma-sa-kra.
- Richardzie
Freitagu, ani kroku dalej.
No świetnie.
Freund i Wank za mną przylecieli. Jak nic, zaczną robić dramy.
- Nie poświęcaj
się dla mnie tak, nie jestem tego godzien! - Sev złapał mnie za poły kurki i
mną potelepał, jakby miało to sprawić, że mój mózg znowu zacznie pracować.
Jednak trzeba
najpierw mieć ten mózg, oops.
- A ja nie
jestem gotowy na to, by odwiedzać cię w więzieniu, za duże obciążenie
emocjonalne. - Dorzucił Andreas. - Oczywiście, jeśli już tam trafisz, przemycę
dla ciebie w bochenku chleba pilnik, którym przepiłujesz kraty, żeby uciec. No
wiesz, jak na filmach.
Jak xD kocham,
żyję wśród debili.
Już otwierałem usta,
by oświecić tych głąbów, kiedy usłyszałem znajome mamrotanie. Aż mnie ciarki
przeszły, a zjedzone wcześniej warzywka podeszły do gardła. Po minie Severina
widać było, że on też rozpoznał te przerażające i mrożące krew w żyłach
dźwięki. Tylko Wank, niczego nieświadomy, marszczył brwi i nerwowo przeczesywał
włosy.
Jak to jest, że
latem Wieżowiec nie rozstaje się z ciepłą czapką, a w zimę notorycznie ją gubi?
- Oni gdzieś tu
są! - Sev pisnął z przerażeniem. Jeśli wcześniej wariował przez Prevca, to
teraz nie wiem, jak mogę nazwać to, co się z nim działo. Jakaś apokalipsa,
koniec świata. Żeby człowiek, którego normalnie nie dało się wyprowadzić z
równowagi, był emocjonalnie aż w takim proszku?
I żebym to ja
musiał składać go w całość?
- Spokojnie,
tylko bez paniki. - Nakazałem spokojnie, choć sam trząsłem portkami jak wtedy,
kiedy w drugiej klasie Wielki Jonas naśmiewał się z moich brwi i wymuszał ode
mnie kanapki.
- Tam! - Wank
skazał palcem na przestrzeń między słoweńskim a polskim domkiem.
Zmrużyłem oczy i
podążyłem wzrokiem w stronę wskazaną przez Andreasa. Faktycznie, Słoweńcy,
wciśnięci między ściany, niemal niewidoczni, stali obok siebie z pochylonymi
głowami i, trzymając się za ręce, szeptali coś do siebie. Pośrodku, w blasku
niewielkiego reflektora stał Prevc i wyglądał jakby znajdował się w innym
świecie. Czy oni go hipnotyzują, czy co?
- Co oni
odpieprzają? - Wank zmarszczył czoło i wytrzeszczył oczy. - Oni są psychiczni.
- Robią te...te
mochlojki, a potem Prevc wygrywa. - Powiedział ze zrezygnowaniem Sevi i smętnie
zwiesił głowę. - Znowu przegram. I nie wygram Turnieju.
- Nie na mojej
zmianie! - Oświadczyłem heroicznie, wypinając do przodu pierś i z zacięciem
patrząc na Słoweńców. W moim małym, ale pracującym na najwyższych obrotach
mózgu już powstawał plan. Na pewno nie pozwolę im dokończyć tego czarowania,
niech pocałują w dupę Mirana, nie wygrają.
- Co zamierzasz?
Posłałem
Wankiemu spojrzenie a'la kot ze Shreka.
- Podbiegniesz
do nich i zemdlejesz. Chyba zostały w nich jakieś pokłady człowieczeństwa i ci
pomogą.
Kumple spojrzeli
na mnie, jakbym uciekł z psychiatryka. Czyli to nie jest dobry pomysł? Pff!
- No to plan B.
- Wzruszyłem ramionami i poszedłem w przeciwną stronę. Ziomy zaraz ruszyły za
mną, mamrocąc coś pod nosami o moich chorych pomysłach. Zobaczymy, co
powiedzą, gdy powstrzymam potop słoweński, jeszcze będą mnie po brwiach całować
i nosić za mną moje przybory do stylizacji włosów. Ja im pokażę, kto jest
prawdziwym geniuszem zła.
O, to już tu.
Bacznie
rozejrzałem się na boki. Kiedy w pobliżu nie zauważyłem nikogo, kto mógłby mi
przeszkodzić w moich niecnych zamiarach, przystąpiłem do dzieła. Najpierw
otworzyłem skrzynkę z różnymi kabelkami i urządzeniami, dzięki której zarówno
na skoczni jak i wokół niej był prąd, następnie trochę w niej pogrzebałem, tu
przełączyłem kabelki, tam jakiś przeciąłem i voilà, nagle wszystko wokół
zamilkło. Spiker już nie mówił do zebranych, z głośników nie płynęła głośno
muzyka, a reflektor oświetlający lice Prevca... Idę o zakład, że nie świeci. I
że dziwny rytuał Słoweńców został zepsuty.
- Co ty, do
cholery, zrobiłeś?! - Wydarł się na mnie Severin. Dlaczego wielcy ludzie nie są
doceniani za życia? Doprawdy!
- Zakłóciłem
rytuał. Prevc dzisiaj nie wygra, ale naprawdę, nie musisz mi dziękować. -
Przewróciłem oczami. Ludzie! Zawsze coś im będzie nie pasować. - Scheisse! W nogi! - Zerwałem się z
miejsca, gdy zauważyłem, że w naszą stronę kierują się technicy. Nikt nie może
nas z tym powiązać, inaczej będziemy mieć porządne kłopoty.
Zziajani
wpadliśmy do naszego domku. Wank niespodziewanie wybuchnął głośnym śmiechem,
natomiast Sev wciąż wyglądał na nieprzekonanego.
- Jeśli dowiedzą
się, że to ty...
- Nie dowiedzą.
A ty lepiej idź się przygotuj, dzisiaj będziemy świętować twoją wygraną. -
Odparłem z irytacją i, ściągnąwszy zimowy ekwipunek, usiadłem na ławce. Jeszcze
chwila, a będę musiał się zbierać. Może i mi, za te zasługi, uda się dobrze
skoczyć?
Meh, długo nie
było mi dane cieszyć się spokojem. Komórka w mojej kieszeni zaczęła wibrować,
więc sięgnąłem po nią, z niechęcią zauważając, że dzwonił do mnie Wellinga. Czy
on czasem nie powinien już wybierać się na belkę?
- Richie, pomóż!
- Wydarł się do telefonu, po czym głośno pociągnął nosem. Fuj, czy on smarka w
rękaw?!
- Co się znowu
stało? - O matko sałatko, czy ja wyglądam na Matkę Teresę z Kalkuty, że dzisiaj
muszę pomagać wszystkim? Moje pokłady cierpliwości są naprawdę ograniczone i
obawiam się, że są już na wyczerpaniu. Nie lubię być miłym i pomocnym gościem.
Andi zapłakał do
słuchawki.
- Nigdzie nie ma
prądu, a ja...ja utknąłem w windzie! - Oznajmił z paniką, po czym, ściszając
głos, dodał - Z Gratzerem i Harrim Ollim!
Woah, co za
przyjemne towarzystwo.
- Seppa patrzy
na mnie podejrzliwie, a w ręce ściska metr krawiecki. Boję się go! Z kolei
Harri właśnie wyjął zza pazuchy taką małą wódeczką, jaką zawsze kupuje sobie
potajemnie trener, gdy spieprzymy konkurs, i wypił CAŁĄ. Richie, błagam, uratuj
mnie!
Nie sposób było
nie wybuchnąć śmiechem. No powiedzcie sami, co byście zrobili w takiej
sytuacji? Przecież nie ma niczego zabawniejszego od Wellingi srającego w porty.
Bożeno, jak wyobrażę sobie tą sytuację... Nie no, aż mnie brzuch rozbolał ze
śmiechu, a Wank zaczął się dopytywać, o co mi chodzi, bo przecież też chce się pośmiać.
- Richie, to
poważna sprawa! - Oburzył się Welli. Mogę dać sobie włosy uciąć, że do tego
spektakularnie tupnął nogą i zmarszczył nos.
Kurweła,
uwielbiam problemy Wellingi!
- Hej, Andi, czy
czasem Harri to nie twój idol? Może wypij z nim po kielichu i odnajdź sens
życia.
- Teraz widzę,
że to nie jest idol dla mnie. Wolą być grzeczny i trzeźwy. Richie, co mam
rooo... Hej, co ty robisz?
- Freitag? Tu
Harri Olli. Siemasz, ziom.
O, zaczyna się
robić coraz bardziej interesująco.
- No cześć. Co
tam?
- Kurwa, winda
się zacięła, a ten wasz gnojek ryczy i modli się do Hofera. Ja pierdolę, jak wy
z nim wytrzymujecie? - Sapnął Fin. - Hej, po całym tym turnieju koniecznie
musimy wybrać się na melo i powtórzyć imprezę z Kuusamo. Koleś, co ty wtedy
odpierdalałeś. Szacun!
Zarumieniłem się
po koniuszki uszów. Cóż, nie pamiętam,
co wtedy odpierdalałem, ale legenda głosi, że tańczyłem na rurze w klubie ze
striptizem.
Ech, minuta
ciszy dla mojego mózgu.
Ale wiecie,
fiński alkohol plus ruski bimber na przepitę to nie jest dobre połączenie.
Teraz to wiem.
- No jasne. -
Odparłem ostrożnie. Przecież nie powiem mu, że już nie zamierzam z nim
imprezować. Jeszcze coś ze złości zrobi Andreasowi i będę mieć młodego na
sumieniu. - Dasz mi Wellingę?
- Okej.
Zwłaszcza, że ten paskud ugryzł mnie w łydkę. Kupcie mu jakieś ziółka na
uspokojenie. Nara.
- Richie. - O,
irytująco płaczliwy głos Wellingi w słuchawce. Urwanie głowy z nim. - Aaa,
winda ruszyła! Idę wygrać konkurs, papapapa. I pozdrów Wanki'ego!
Jak trwoga to do
Ricza, a jak wszystko płynie spokojnie to kto by się mną przejmował. Phi.
- Co się stało?
- Zapytał Andreas W., wyciągając z plecaka kanapkę z paprykarzem. Fujka, waliła
jak skarpety Eisenbichlera.
Wzruszyłem
ramionami, dyskretnie odsuwając się od kumpla. Właściwie to nic nie
zaszkodziłoby, gdybym ruszył tyłek i poszedł się rozgrzać.
- Wellinga
przesyła ci całuski. - Odparłem.
- Milusio.
- Chyba przestał
się buntować.
- Oby. Miałem
dość słuchania jego opowiestek o melanżach Olli'ego.
- Idę na
rozgrzewkę. - Wstałem z westchnięciem. Bożuniu, jak mi się nie chce. A to
przecież pierwszy konkurs Turnieju! - A ty nie zapomnij umyć ząbków.
XDXDXD
Powinienem
zostać pieprzonym jasnowidzem.
Albo bohaterem
narodowym.
A już na pewno
Sevik powinien nosić mnie na rękach i całować ziemię, po której stąpam.
Wygrał, skubany!
Pokonał Prevca, niemalże wdeptał go w śnieg i roztarł jak robala. Mina
Słoweńców bezcenna! Parskali na wszystkie strony, rzucali nienawistnymi
spojrzeniami i klęli, na czym świat stoi. Byli pewni swojego, a tu Übberraschung! Czary nie zadziałały,
Ricz przerwał rytuał, Peter spadł z piedestału. Wie schade, że szerszej publiczności nie mogę przekazać swoich
dokonań, muszę napawać się dumą w samotności. Ech.
- Sevi! Gratki!
- Rzuciłem się na blondyna, omal nie przewracając go na ziemię. Wreszcie
wyglądał jak dawny on, z tym szerokim uśmiechem ukazującym wielkie jedynki, z
błyszczącymi oczkami i twarzą pełną nadziei.
- I tak ci nie
podziękuję. - Freund przewrócił oczami, szturchając mnie w bok. Niewdzięcznik.
- To nie twoja zasługa.
- Jak nie, jak
tak. - Skrzyżowałem ręce na piersiach i popatrzyłem na niego buńczucznie. Co to
za herezje? - Kto popsuł Prevca?
- A kto oddał
najlepsze skoki? - Skoczek zaśmiał się, po czym wpadł w objęcia Wanka.
Skoro poprawia
mu to samopoczucie, niech wierzy, że wygraną może zawdzięczać tylko sobie. Ja i
tak wiedziałem swoje.
XDXDXDXDXDXDXDXDXD
ej, wiecie co? wreszcie skończyłam oberstdorf i w następnym rozdziale ruszamy do Ga-Pa! Ale będzie pata. <3
Jak dobrze, że oni są. Świat bez tych wariatów nie byłby taki sam. I z pewnością byłby o wiele smutniejszym miejscem.
OdpowiedzUsuńChoć przecież to, że nasz Sevi ma kompleksy przez Prevca ani trochę śmieszne nie jest. Tym bardziej, że my wiemy, że to Sevi jest najlepszy i absolutnie nikt się nie przejmuje tym słoweńskim szarlatanem. Na szczęście ma oddanych przyjaciół, którzy nie pozwolą mu popaść w depresję i podejmują próby zwalczania Prevca.
"Jak xD kocham" i wszystko jasne. Ja nie wiem skąd on bierze te pomysły i dlaczego liczy, że ktoś go będzie po brwiach całował. No bez przesady. Ale mózg to pn chyba jednak ma skoro przeciął akurat taki kabel, który za wszystko odpowiadał. I w sumie rozwiązał tym nieumyślnie problem buntu Wellingi. Za to fińskich wyczynów Richarda pozwól, że nie skomentuję. :)
Richie ma bardzo wrażliwy węch. Podejrzana sprawa. Jak nie cebula, to paprykarz.
A najgorsze jest to, że Sevi go kompletnie nie docenił. No jak to tak?
A skoro teraz już Ga-Pa to strach się bać. Już ja znam tamtejsze paty w Twoim wykonaniu. ♥
Co żem skisła ze śmiechu to moje, serio. Po tym rozdziale wniosek mam jeden: nie wolno czytać German Psycho w środku nocy przed pójściem spać, bo potem ma się problemy z zaśnięciem. A wszystko przez ciągłe napady głupiego śmiechu na wspomnienie tekstów typu "jak xD kocham" czy "będą mnie po brwiach całować". Ja cię pierniczkuję, Kam, co Ty ćpiesz i czy to jest to samo, co Ricz rozprowadza? xD
OdpowiedzUsuńMamuniu, zapłakałam się na śmierć ze śmiechu, a była 1 w nocy, wszyscy w mieszkaniu już spali i nie mogłam ryknąć, żeby dać upust wszystkim emocjom! No bo zatrzaśnięty w windzie Harkim i Seppem Wellinga! I sam Harek! A riczowe odcięcie prądu? Rajuniu, czemu w normalnym życiu (nie, żeby to tutaj było nienormalne, skądże znowu!) też by mnie to nie zdziwiło? No tak, bo to Ricz. xD i te sprawy. Co nie zmienia faktu, że uratował konkurs i chociaż wtedy Sevowski wygrał.
Także tak, płakuniam bardzo mocno, kocham to jeszcze mocniej, a Ciebie to już w ogóle najmocniej. Robisz mi życiem tym Riczem, ale jednocześnie sprawiasz, że jest mi siebie samej maksymalnie żal (if you know what I mean xD)
Ach, będzie Ga-Pa! Jaram się i boję jednocześnie. Anyway, czekam!
Ave Brwi, niech xD będzie z Tobą! <3
eh, który to już raz śmieję sie na głos czytając twoje opowiadania ? ten rozdział jest na pewno jednym z tych, które poprawiają skutecznie humor. Następny rodział Ga-Pa powiadasz ? cóż,liczę także na mały udział Norwegów ;). miłego dnia i sporo weny bo już nie moge doczekać się kolejnego rozdziału XD
OdpowiedzUsuńświetne czekam
OdpowiedzUsuńKochana Cam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co ćpasz pisząc te rozdziały ale proszę daj mi numer do twojego dilera xD Przygody Niemców w Oberstdorfie były tak świetne że aż się boję co będzie w Ga-Pa :P Wiedz że moment z pilnikiem w bochenku oraz Wellinga w windzie z jego idolami rozjebały mnie na maxa. I to przemyślenie Richa "Jak xD kocham" <3 Wiedz że zawsze poprawiasz mi humor z każdym nowym rozdziałem także pisz szybciutko kolejne przygody pięknobrewego Ricza, wkładkożercy Severina i całej reszty tej pojebanej (w pozytywnym sensie :p) bandy :3
~Przybyłam, przeczytałam a XD na mej mordzie zwyciężyło~
Pozdrawiam :*