Dzień zaczął się obiecująco. Wstałem jeszcze przed budzikiem, a moje
włosy układały się obłędnie jak zawsze. W środku, tam, gdzie każdy normalny
człowiek ma serce, czułem przyjemny chłód - Ricz, zimny drań, wreszcie wrócił.
Będę bezwzględny, przecież nie mam żadnych uczuć wyższych. Na co komu miłość,
na co komu uczucia? Bez nich życie jest łatwiejsze, hasztag potwierdzone info.
Może powinienem wprowadzić do XDeizmu celibat uczuciowy? To chyba całkiem zacna
idea.
O jeżu w morelach, zostanę dzisiaj mistrzem świata w lotach! To ten
dzień, a ja mam tę moc!
Tak, zdecydowanie byłem w wyśmienitym humorze, a przynajmniej do momentu,
w którym w hotelowej kantynie nie spotkałem Ines.
Coś ścisnęło mnie w dołku, gdy spuściłem wzrok, przechodząc obok stolika,
przy którym śniadaniowali Austriacy. Uparcie wpatrywałem się w podłogę, byle
tylko nie zerknąć na Ines. Niech nie myśli, że mnie obchodzi. A co ważniejsze,
niech moje serce tak nie myśli.
Cóż, chyba straciłem cały apetyt.
Dosiadłem się do moich kumpli z drużyny, którzy przyglądali mi się
podejrzliwie. Zignorowałem to i zająłem się swoim kubkiem kawy. Kofeinka, mhmm.
- Jak tam nasz Romeo? - Zagadnął w końcu Wank wesołym głosem.
Z nad kubka posłałem Wellindze i Freundowi nienawistne spojrzenie. Co za
plotkarze! Jasne, do szczęścia brakowało mi tylko tego, by cała drużyna się ze
mnie śmiała.
Nie żeby nie robiła tego przez, hmm, cały czas.
- Ponoć okazało się, że twoje serce to nie kawałek lodu. - Kontynuował
dalej Wank, żwawo smarując maślanego rogalika dżemem. - Ty masz uczucia!
Przewróciłem oczami.
- Na chwilę straciłem rozum, ale mogę ci przyrzec, że wszystko jest już w
porządku i nikt nie jest w stanie ruszyć mojego oziębłego serca. - Rzekłem z
dumą.
- Richard, naprawdę myślisz, że tak będzie najlepiej? - Freund wyglądał
na zatroskanego. - Naprawdę nie chcesz spróbować?
- Nie. - Uciąłem krótko. Nie zamierzam się więcej kompromitować. Ani
zajmować się czymś innym niż skokami, wyśmiewaniem się z Wellingi i czczeniem XD.
Nie pozwolę, aby cały mój świat się zmienił wyłącznie dla jakieś, pff,
Austriaczki. Miłość? A po co to?
- Może mógłbyś jeszcze raz z nią pogadać? Nauczę cię bardzo ładnego
cytatu Szekspira. - Wellinga uśmiechnął się w moją stronę.
- Nie, dziękuję. - Odparłem twardo. - A skoro o Szekspirze mowa, jak się
miewa Ottilie, Andi?
Wellinga zarumienił się po koniuszki włosów, po czym napił się swojej
ziołowej herbatki, ewidentnie próbując zamaskować własne zawstydzenie. Uparcie
unikał mojego wzroku.
A to znaczyło tylko jedno.
- O słodkie XD, Wellinga zaruchał! - Krzyknąłem tryumfalnie. - Wreszcie
stałeś się mężczyzną.
Chłopcy wybuchli śmiechem i zaklaskali, jedynie Andi wyglądał tak, jakby
chciał się zapaść pod ziemię.
- To nie tak. - Wyjąkał niepewnie. - My się tylko całowaliśmy. A Otille
wepchnęła mi rękę w spodnie, czym skala moją niewinność.
- Zmacałeś jej chociaż cycki? - Zapytał wprost Wank.
- Oczywiście, że nie!
Entuzjazm szybko nas opuścił. Jednakże miło jest wiedzieć, że w naszej
drużynie jest większy frajer niż ja.
- Czuję się strasznie brudny. - Wyznał cicho Andi. - Mutti nakaże mi iść
na klęczkach do Watykanu, jak się dowie.
- Andreasie, o takich sprawach nie rozmawia się z matką. - Wyjaśnił
młodemu Sev.
- A ja polecam waszej rodzinie przejście na XDeizm. Tam można się ruchać
bez obawy, że rozłościcie miłościwie XD. - Dorzuciłem z uśmiechem, sugestywnie
unosząc brwi. Nie ma to jak porządny PR!
I zrobiłem błąd, gdyż cała uwaga znowu skupiła się na mnie.
- I kto to mówi? - Mruknął ironicznie Wank.
- Ktoś, kto sam nie chce ruchać.
- To nie tak. - Zaoponowałem. - Mogę się puszczać, ale nie mogę kochać.
Czy to tak trudno zrozumieć? - Fuknąłem ze złością.
- Richie, ciebie na ogół trudno zrozumieć. - Rzucił z troską Sev, a ja
znowu poczułem się jak największy debil tego świata.
Niby chcę prowadzić ludzi przez życie i wskazywać im właściwą drogę, ale
jak mogę dobrze to robić, skoro jestem jednym, wielkim bałaganem? Jak mam być
dla kogoś ostoją, gdy sam chwieję się na nogach?
Może to wszystko, cały ten XDeizm, Ines, skoki, może to wszystko nie jest
dla mnie?
Naprawdę zwątpiłem.
XDXDXD
No i nie zostałem mistrzem świata. Ale klapa. Ostatnio nic mi nie
wychodzi. Jeszcze jedno niepowodzenie i naprawdę uwierzę, że nie nadają się do
niczego.
Aczkolwiek przegraną gorzej i tak zniósł Freund. Jeśli jest coś, czego
nienawidzi ten pełen przyjaźni i miłości człowiek, to jest tym przegrywanie z
Peterem Prevcem.
- Wygrał, bo papra się czarną magią, wielkie mi co. - Fuknął Severin,
przytulając do siebie jedyną rzecz, która mogła teraz ukoić jego zszargane
nerwy. Mowa oczywiście o butelce bułgarskiego wina. - Bez tego nie skoczyłby
nawet stu metrów.
- Góra powinna tym się zająć, zamiast ciągle dyskwalifikować
Zografskiego. - Pokiwał głową Wank. - Myślicie, że Prevc ma jakiś układ z
Hoferem?
- W tym skorumpowanym świecie wszystko jest możliwe. - Orzekł Stephan,
łapiąc za flaszkę wódki i rozlewając do kieliszków kolejną kolejkę.
- Poszedłbym na melanż z Conchitą. Szkoda, że tak szybko wyjechała. -
Westchnął Severin.
- Na szczęście chyba. - Bąknąłem, czerwieniąc się na samo wspomnienie
naszego ostatniego spotkania.
Chłopcy zarechotali, najwyraźniej przypominając sobie tą samą sytuację,
co ja. Zabawne.
- Pomyśl o tym w ten sposób - zaczął Wank. - Przynajmniej gdzieś na
świecie jest ktoś, kto na ciebie leci i czego wciąż nie zepsułeś.
Oh super. Brakowało mi dzisiaj do pełni szczęści tylko wypominania mi
tego, jakim zajebistym Casanovą jestem.
Bardzo chciałbym obchodzić Ines. Ale jestem totalnym przegrywem, na
którego nigdy nie spojrzy z uznaniem. No bo czym ja jej niby mogę zaimponować? Powiedzmy sobie szczerze, imponujące mam jedynie brwi, nic więcej.
O słodki Apolleńku, więcej wódki.
- Nie rozmawiajmy o moim życiu uczuciowym. - Mruknąłem, łapiąc za
kieliszek wódki. - Zdrowie.
Przechyliliśmy kieliszki. Nawet Wellinga dzisiaj pił. Chyba uznał, że
alkohol dobrze zrobi jego wenie i dzięki temu będzie równie wielkim pisarzem
jak Goethe.
Albo chciał upić się do nieprzytomności, by choć na chwilę wyprzeć z
umysłu wszystkie brzydkie rzeczy, jakie robiła z nim Ottilie. Ganz egal.
Generalnie kilka kolejek później, wszyscy byliśmy nieźle zamroczeni
alkoholem, ale jakoś nie obchodziło nas to, że na porannym treningu dostaniemy
niezły opierdol od trenera.
Yolo, jak to mówią.
- Richiiii! - Pisnął Wellinga, przytulając się do mojego ramienia. - Nie
przejmuj się, że każdy się z ciebie śmieje. I tak jesteś najlepszy w łacinie.
KC!
- Alkowyznania? - Leyhe uniósł brew, śmiejąc się z Wellingi. - Lepiej go
pilnujmy, bo jeszcze pójdzie zgrzeszyć z Ottilie.
Wellinga skrzywił się, po czym jeszcze mocniej się do mnie przytulił. To
było odrobinę dziwne, ale w sumie nie obeszło mnie to. W tym momencie nie
obchodziło mnie nic, co nie było przeźroczystą, palącą w przełyk cieczą w
kieliszku.
No dobra, coś mnie obchodzi. A raczej ktoś. I czas stanąć z tym faktem
twarzą w twarz. Zakochałem się i, na święte XD, nie potrafię i nie chcę tego
zmieniać.
Aż ulżyło mi na żołądku. Cudowne uczucie.
Czas zacząć działać, a nie użalać się nad sobą jak Kraft nad swoją mordą.
Wstałem, z trudem wyplątując się z mocnych objęć Wellingi.
- Richie, gdzie idziesz? - Zapytał Sev, ani na moment niewypuszczający z
rąk swojej bułgarskiej miłości.
- Andi nie chce zgrzeszyć, ale ja bardzo chętnie. - Odparłem, kontrolując
swój wygląd w lustrze. Czy powinno mnie zaniepokoić, że wyglądam na pijanego i
zdesperowanego?
- Z Ottilie?! - Oburzył się Wellinga. Co za pies ogrodnika.
- Nie.
I poszedłem. O rety. To się źle skończy.
XDXDXD
Nie zawahałem się, gdy stanęłam przed drzwiami Ines, tylko żwawo w nie
zapukałem. Zwątpienie przyszło w momencie, gdy brunetka wyłoniła się ze swojego
pokoju w puchowym szlafroku i z potarganymi włosami oraz (a raczej przede
wszystkim) z porządnym wkurwem wymalowanym na pięknej twarzy.
Ale jak powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B. A ja przecież jestem
odważny. I szalony. Bardzo szalony.
- Cześć. - Okej, to może nie było szalone ani imponujące.
Ines jeszcze bardziej się zagotowała.
- Mogłam się ciebie spodziewać. - Burknęła, ciaśniej owijając się
szlafrokiem, spod którego wystawała urocza piżama w renifery.
Wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu, mając nadzieję, że moje osławione
dołeczki w policzkach trochę ją udobruchają. I podbiją jej serce. I sprawią, że
nogi się pod nią ugną.
Chyba przesadziłem z wódą dzisiaj.
- Elokwentny jak zwykle. - Zadrwiła.
- Przyszedłem powiedzieć ci jedną rzecz. Jesteś super. - Rzekłem z
powagą, nie odrywając wzroku od jej oczu. Na chorągiewkę Schustera, mógłbym
patrzeć na Ines latami, a mimo to nie znudziłaby mi się jej twarz. Jeśli to nie
jest miłość, to nie wiem, co nią jest. - I musisz zrozumieć powagę sytuacji.
Moje wyznanie łamie zasady XDeizmu, które dzisiaj ustanowiłem. Jednakże chyba
nie umiem żyć bez uczuć, a przynajmniej nie, póki jesteś w pobliżu.
Brunetka była zszokowana, chyba tak bym to opisał. Patrzyła na mnie
oczami okrągłymi niczym spodki, zapewne w myślach przypominając sobie numer do
jakiegoś dobrego psychiatry.
- XDeco? O czym ty znowu pieprzysz? - Westchnęła, opierając się o framugę
drzwi. - Nigdy nie spotkałam tak pokręconego kolesia, przysięgam. I jesteś
super, co to miało być?
- Komplement. Nie zadziałał?
Austriaczka parsknęła śmiechem.
- Ręce i cycki opadają nad twoją głupotą. Wiesz co? Myliłam się.
Całkowicie się myliłam. Nie jesteś żadnym typowym sportowcem-Casanovą. Przecież
ty zupełnie nie umiesz wyrywać lasek.
- Właśnie, że umiem! - Zaoponowałem gniewnie. Może i mi się podoba, ale
nie znaczy to, że może podważać moje flirciarskie kompetencje. Z pomocą czyich
dobrych radach Wellinga podbił serce recepcjonistki, co?
(Okej, to był Szekspir, nie ja, ale cii!)
- Naprawdę?
- Naprawdę. I bardzo ci się nie spodoba to, co teraz zrobię.-
Powiedziawszy to, zniwelowałam dzielącą nas przestrzeń, jedną ręką ująłem ją za
kark, a drugą objąłem w pasie, po czym najzwyczajniej w świecie pocałowałem
Ines. I wiecie, co ona zrobiła? Ano oddała pocałunek!
Ricz vs Ines 1:1, ha!
Ten pocałunek dosłownie wstrząsnął moim światem, miliony małych,
XDeizmowskich aniołków o bujnych brwiach odśpiewało w mojej głowie głośne
"Alleluja", a serce biło mi tak mocno, że bałem się, że zaraz dostanę
przewlekłego zawału. Najlepsiejsza chwila w moim życiu. Echt.
Ines wplątała dłonie w moje włosy, mocniej mnie do siebie przyciskając. Pachniała
słodko jakimś owocowym żelem pod prysznic, a jej usta były tak miękkie i tak
bardzo pasowały do moich. Pewnie Wellinga znalazłby na to doznanie bardziej patetyczne i
romantyczniejsze słowa niż , ale cóż, jestem tylko sobą.
Doskonałym sobą.
Którego Ines całuje.
O rety. Wciąż w to nie wierzę.
Czy ja naprawdę wspominałem dzisiaj coś o celibacie uczuciowym?
- Jezu, nie. - Ines gwałtownie mnie od siebie odepchnęła, po czym nawet
nie patrząc mi w oczy, weszła do swojego pokoju i mocno zatrzasnęła za sobą
drzwi.
Nic nie rozumiałem, zupełnie nic. W jednej chwili wszystko Hofer
strzelił. I poczułem to nawet tam, gdzie każdy normalny człowiek ma serce.
A więc tak wygląda złamane serce, co?
XDXDXDXDXDXDXD
Przywaliłam sobie w czoło za ten rozdział, przysięgam, jestem za stara,
by pisać takie rzeczy, ale XD. Nic tak nie odmóżdża, nic.
No i pojawił się znany u mnie schemat, nie wiesz, co pisać, więc upij
skakajców. Ale pamiętajcie, skakajce to abstynenci!!1!
<3
Ależ Cam upitych skakajców to tygryski lubią najbardziej! Kolos goni kolos, a tu wyskakują psychole i jak zwykle you made my day <3 Naprawdę powinnaś ich opatentować, najlepszy środek antydepresyjny ever :D Przechodząc płynnie do rozdziału, to chłopcy jak zwykle nie zawodzą a przy tym udowadniają że jednak mają w sobie pierwiastek normalności, jest alko i są rozmowy o kobietach takie typowe męskie spędzanie wolnego czasu XD nie bez przyczyny naukowcu twierdzą że faceci więcej plotkują XD Dobrze że Richie wreszcie zrozumiał że się zakochał i że "celibat uczuciowy" nie jest dla niego( boże Cam skąd ty to bierzesz nie wiem ale jesteś geniuszem XD) i ośmielony alko udał się do swojej wybranki, a fakt że po usłyszeniu jak gada trzy po trzy o XDeizmie nie zatrzasnęła mu drzwi przed nosem tylko brnęła w to dalej, to był jasny sygnał: "Odpycham Cię ale mimo wszystko mi na topie głupolu zależy" i Król XD choć raz zachował się jak powinien, zamiast mówić wziął się do roboty i awwww Cam zakochany Rich, to Rich na podwójnym haju XDXDXD ta scena skrada serduszko wiesz? Bo oni jak te dwa największe przeciwieństwa plus i minus, przyciągają się i pasują do siebie idealnie w swojej niedoskonałości <3 Ines udowodniła, że jej na tym psycholu zależy i pewnie dlatego w końcu zatrzasnęła te drzwi, gdy uświadomiła sobie że sytuacja wymknęła się jej z pod kontroli i mogło dojść do czegoś więcej :3 i jej serce własnie by tego chciało zupełnie na trzeźwo tylko pytanie czy on na poważnie czy tylko działał pod wpływem alko, a biedny Rich nieogarniający do końca sytuacji został znowu sam ze swoim roztopionym serduszkiem <3 nieświadomy paradoksu sytuacji. Trzymaj się Cam i nie każ długo czekać na rozwój tej szalonej znajomości :D Pozdrawiam <3~isia
OdpowiedzUsuńPowiem tak - xd
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami, fan Stefana Krafta
Ricz zimny drań, podoba mi się to! I myślę, że Ines też się może paradoksalnie spodobac :P
OdpowiedzUsuńAle całkowity celibat uczuciuowy to już lekka przesada! (swoją drogą słowo ceibat nie oznacza zakazu, a konkretnie zakaz wsępowania w związek małżeński, wszystkie inne są dozwolone :P)
No oczywiscie, że zostanie mistrzem! Ricz-Elsa wzniesie w górę swe trofeum!
No proszę, o wilczycy mowa! Daj jej Riczi szansę, Wellinga załatwi ci leszy podryw niż Wank!
JAK TO ANDIŚ STAŁ SIE MEZCZYZNĄ?!?
Uff, tylko torchę go zbrukano. Bidny Adni, jego neiwinnośc jest wciąż wystawiana na szwank :<
Wątpliwości są cecha wielkich umysłów Ricz, nie poddwaj się!
"Aczkolwiek przegraną gorzej i tak zniósł Freund. Jeśli jest coś, czego nienawidzi ten pełen przyjaźni i miłości człowiek, to jest tym przegrywanie z Peterem Prevcem." - XDDDDD
Winko? Myślałam, że wkładki :<
Brwi to ważny aspekt twojej riczowatości, Rysiu! Ale więcej wódki zawsze spoko!
"Lepiej go pilnujmy, bo jeszcze pójdzie zgrzeszyć z Ottilie." - XDDDD
"- Andi nie chce zgrzeszyć, ale ja bardzo chętnie.
- Z Ottilie?! - Oburzył się Wellinga. Co za pies ogrodnika.
- Nie.
I poszedłem. O rety. To się źle skończy." - chyba nei powinnam klecić mojego koemnatarza z samych cytatów, no ale jak tu nie ryknąć srogim XD?
Pijany Ricz to najsłodszy Ricz na świecie <3
TAAAAAK! RICZ ZALICZY....!
....albo i nie? :<
Ale złapała przynęte, ja twierdze się po porstu wystarszła, o!
PS: tak, skakajce to abstynenci. W 60%, bo 40% obecne być musi.
PS2: A więc to już koniec? nie dowiem się co z Ines? :<<<<