wtorek, 29 grudnia 2015

#1



- Freitag, czy ty już do reszty zgłupiałeś???
- Po prostu mocno przyrżnąłem o zeskok, okej?
Ludzie! Nie mają, co robić to czepiają się biednych sportowców, którzy ulegli wypadkowi, stłukli sobie paluszka i obili pysia. Bańka boli, jakbym opił się śliwowicy, w krzyżu napierdala, noga krzyczy o masaż, a ci nieczuli frajerzy trują człowiekowi dupę o jakieś pierdoły. Litości! Albo alkoholu!
- Nie tłumacz swojego niedojebania upadkiem!
Pfff!
Pokazałbym mu faka albo chociaż obraziłbym jego rudoniewiadomojakie włosy, ale zaraz dostałbym ochrzan od trenera. No bo przecież Severin nie może być teraz zestresowaną kulką smutku blablabla.
W ciąży jest, czy przegrywa z Peterem II Prevcem?
Ja wiem, że pogoń za koszulką lidera to poważna sprawa, ale bez przesady.
- Ile razy mam ci mówić, żebyś nie umieszczał na fejsie naszych przypałowych zdjęć? - Freund pojawił się obok mnie, łupiąc na mnie groźnie i gniewnie zaciskając szczęki. Ale umówmy się, Fannemelem to on nie jest. Jego wzrok, tak bardzo niebazyliszkowy, w ogóle mnie nie rusza, a skrzywiona w grymasie twarz nic a nic nie jest straszna. Jak bardzo by się nie wściekał, wciąż jest najsympatyczniejszą osobą, jaką kiedykolwiek poznałem. Może udawać, że tak nie jest, może ciskać we mnie przezwiskami i rzucać we wszystkie strony mięsem, ale ten zabieg jest bardziej śmieszny niż wzbudzający grozę.
Sev nie jest typem bad boya, ot co.
- Przestań używać Explorera, to zdjęcie wisi na moim fanpejdżu już kilka dni. - Powiedziałem spokojnie, po czym, jak gdyby nigdy nic, wróciłem do oglądania disco teledysków. W końcu skądś trzeba czerpać inspirację na nietuzinkowe foty wrzucane do neta. Cieszę się pomysłowy i kreatywnym profilem na fejsie, więc niech tak zostanie jak najdłużej.
Sev prychnął pod nosem.
- Wstrzymuję dostawę mannerów.
- No ale nie możesz! - Zerwałem się z fotela i stanąłem obok Seva. - Seviii!
Freund, wzruszywszy ramiona, zaśmiał się gardłowo, a ja jedynie mogłem tylko wpatrywać się w niego wzrokiem ala kot ze Shreka. Nie podziałało. Scheisse.
- Zostaje ci wpieprzanie milki od Wellingi, więc chociaż dla niego bądź miły.
Zrobiłem smutną minę.
- I tak muszę być. Miałem poważną rozmowę z jego mamą.
A rozchodzi się o to, że ten frajer poskarżył się swojej Mutterce, że niby mu dokuczam. Co prawdę, kilka razy zmusiłem go do sprzątania mojego bajzlu, latania do sklepu i układania moich włosów, ale umówmy się, jest najmłodszy, a chłopiec na posyłki to fajna sprawa. Szkoda, że jego matka tego nie rozumie.
Eww, wciąż mam ciarki na samo wspomnienie wzroku Frau Wellingi. Mało subtelna kobieta.
- O nie, nie mów, że pierwszy Casanova niemieckiej drużyny skoczków narciarskich nie rozczulił Frau Wellingi? - Freund zaczął jawnie ze mnie kpić. Zmieniam zdanie, jak chce to potrafi być unfreundlich.
Zarumieniłem się.
- Ta kobieta ma głaz zamiast serca. Nawet jej syn ma więcej wrażliwość.
- Recytuje wiersze, musi być wrażliwy.
- Nieważne.
- Jakie nieważne? Rośnie nam drugi Goethe, twoje dzieci będą czytać jego dzieła w szkole, a ty to lekceważysz?
- To zależy, czy nabijasz się teraz ze mnie, czy z Andi'ego.
Freund przewrócił oczami.
- Obaj jesteście psychiczni.
- Ostatnio jesteś strasznie niemiły. - Odrzekłem spokojnie i chwyciwszy blondyna za rękę, pociągnąłem go w stronę skromnego aneksu kuchennego. - Chodź, zaparzę ci melisę, uspokoisz swoje rozdygotane nerwy.
Doprawdy nie wiem, co wstąpiło w Severina. Zamiast z wdzięcznością przyjąć moją pomoc, shejtował mnie spojrzeniem. Jeśli bawi się w Fannemela to mam nadzieję, że ma tę świadomość, że ta zabawa wysoko go nie zaniesie. No chyba, że jego Lebensziel to wyrywanie lasek i tańczenie na polskich stołach.
Myślę, że jednak celuje w coś lepszego. W końcu to taki odpowiedzialny chłop.
- Siadaj. - Podsunąłem mu jakiś taboret, a sam zająłem się parzeniem ziółek. Może doleję Severinowi do kubka wody ognistej, coby wypluł ten kij, który ostatnio połknął. - Zauważyłeś, że zacząłeś przeklinać?
- Jak tu nie przeklinać, gdy równowaga w świecie zostaje zachwiana przez pierwsze miejsce Prevca? Przecież to wbrew naturze!
Cóż, zawsze chciałem zostać lekarzem, a nie psychologiem, w każdym razie każde doświadczenie jest cenne.
- Nie możesz przejmować się Prevcem, Sevi.
- Wiem. - Freund jeszcze bardziej zmarkotniał. Przydałby się Wank i moc jego tęczowego uścisku.
Ukradkiem wyciągnąłem z kieszeni smartfona i napisałem smsa do Wieżowca. Co tylko ja będę ratować Seva? Niech on też do czegoś się przyda, bo jedyną pożyteczną rzeczą, jaką robi dla naszej drużyny jest zdobywanie wódki od kolegów z Polski. No i nie można zapomnieć o tym, że lula do snu Welli'ego, kiedy tego dręczą koszmary i potwory wychodzące z szaf. Nic poza tym.
Podałem Freundowi kubek z melisą. Skoczek skrzywił się, ale wziął kilka łyków naparu. Zauważyłem, że strasznie trzęsą mu się ręce. Niedobrze. Gdzie ten Wank? Niech już przylezie i przytuli Seva, bo ja już sam nie wiem, co powinien dalej robić. Hmm, może dam Sevikowi wkładki, by trochę pożuł i ulżył sobie?
- Richi. - Zagaił Sev. Jego ton z powrotem był miły. - Nadal boli cię głowa po tym upadku?
Uśmiechnąłem się krzywo.
- No wiesz, bywało gorzej.
- Słabo to wyglądało. - Freund wydawał się być szczerze zatroskany, ale jakoś mnie to nie dziwiło. Chyba wspominałem już, że jest najsympatyczniejszą osobą, jaka tylko stąpa po tej planecie? - A mimo wszystko i tak cieszyłeś się jak chory pojeb.
- Znasz mnie.
Czy to był komplement? Jeśli tak, to trochę nieporadny.
Severin westchnął.
- Czasami zazdroszczę ci tej beztroski.
Wtem drzwi się otworzyły i do pokoju wparował Wank. Chłopak od razu rzucił się Freundowi na szyję i mocno ściskając, począł szeptać mu do ucha jakieś słodkie słówka. Chyba podziałało, bo Sev uśmiechnął się i poklepał Andreasa po głowie, niczym wiernego psa.
- Starczy tych czułości, Wanki. - Odparł, próbując odsunąć od siebie Wieżowca. O, naiwny.
Andi tylko mocniej przytulił się do Severina. W pewnym momencie, gdy krew odpłynęła z twarzy Seva, musiałem interweniować i oddzielić go od Wanka.
- To było... miłe. - Podsumował Freund i, wciąż rozmasowując kark, posłał koledze słaby uśmiech.
- Staram się, jak mogę.
Aby rozluźnić Severina zaczęliśmy obgadywać Norwegów, co zdecydowanie należało do naszych ulubionych zajęć. Co prawda, nie byli naszymi śmiertelnymi wrogami i czasami fajnie było strzelić sobie z nimi jakąś fotę, ale przyjaciółmi też nie mogliśmy ich nazwać. Zresztą, czy jest coś przyjemniejszego od hejtowania nieumytych włosów Hilde albo śmiania się z ciągłych dyskwalek Fannisa?
Pochłonięci dyskusją, nawet nie zauważyliśmy, kiedy obok nas pojawił się Welli.
- Chłopaki, bo ja mam pytanie. - Zaczął nieśmiało.
Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. Co znowu stało się naszemu małemu kompanowi?
Tak, Freitag, wmawiaj sobie, że jesteś wyższy od Wellingi.
Andi wziął głęboki oddech i uciekł wzrokiem w bok zupełnie, jakby się zawstydził.
- Skąd się biorą dzieci?
No to pojechał, chłopak. Aż Sev zakrztusił się melisą, a Wank spadł z krzesła. Moja twarz za to pewnie przypominała jedno, wielkie xD.
- Wanki, wytłumacz mu, jesteś najstarszy.
- Ale to Sevi ma najstabilniejsze życie z naszej trójki.
- Chyba was...
- Ja mogę mu opowiedzieć o antykoncepcji. - Zgłosiłem się i doprawdy nie wiem, dlaczego Wank i Freund zgromili mnie spojrzeniami. - Ale rodzicielstwo to nie moja działka.
Tymczasem Wellinga patrzył na nas z rosnącym oczekiwaniem i nawet przestał rumienić się jak te wszystkie czternastolatki, które wiecznie latają za nim po skoczni.
- Słucha, Welli... - Zaczął niepewnie Severin. - Trener na pewno wszystko ci wytłumaczy, zna się na rzeczy.
Chłopak pokiwał w zamyśleniu głową i wzruszywszy ramionami, uśmiechnął się.
- Okej.
I poszedł.
- To było dziwne. - Podsumował Andreas W.
- Chciałbym mieć jego problemy. - Westchnął Sev.
O nie, Freundowi znowu włączył się tryb robienia dram. Trzeba to stanowczo ukrócić. Tylko jak? Nie mogę znowu go zbyć herbatką czy kadarką, potrzebuję cięższej artylerii. Myśl, ty zakuty łbie, myśl!
Kurde, Sev tyle dla mnie zrobił, był mi przyjacielem w każdej sytuacji mojego życia. Muszę mu pokazać, że ja dla niego też jestem w stanie zrobić wszystko, że jest moim najlepszym przyja...
- Zróbmy bubu Prevcowi.
...cielem. Ale brawa i przydomek "Przyjaciela Roku" na końcu i tak zgarnie Wank. Grr.
Severin otworzył szerzej oczy. Wyraźnie widziałem, jak się wahał. Z jednej strony mała pomoc w przerwaniu zwycięskiej passy Petera była kusząca, z drugiej... Severin wciąż był tym samym, prawym Severinem, który prędzej skieruje całe zło świata na siebie niż pozwoli cierpieć jakieś innej, ludzkiej istocie.
Tymczasem Andi zapalił się, co do swojego pomysłu.
- To nie musi być coś strasznego. Wyczaimy w jakie zabobony wierzy Pero, ukradniemy jego szczęśliwe skarpetki albo dosypiemy chili do zwycięskiej zupy, cokolwiek.
- No nie wiem...
- Sev. - Zabrałem głos. W końcu też chciałem mieć udział w misji o kryptonimie: Ocalić Żujka. - To nasze jedyne wyjście.
Severin wciąż się zastanawiał, kiedy w drzwiach znowu stanął Wellinga.
- Wiedzieliście, że dzieci biorą się z kapusty???

XDXDXDXDXDXDXDXDXDXD

Czy ja muszę mówić, jak bardzo mam poryty mózg? Nie? Świetnie!
Jejku, kiedy mówiłam, że stęskniłam się za pisaniem opowiadania o Freitagu to nie do końca miałam na myśli to coś powyższego. Ale stało się, więc... Może coś z tego wyjdzie.
XD


16 komentarzy:

  1. borze, ideolo. nie mam słów. tego mi właśnie było trzeba. tylko teraz się trochę boję, bo po tych wszystkich wyznaniach sjf to widzę że wellinga ma spore branie. jeśli bidoka pozostanie na etapie kapusty, to lada moment frajtag z resztą jego frojndów (tych doslownych i tych przenośnych) będzie bawić młode... co mogłoby być w sumie nawet ciekawe z perspektywy czytelnika, ale nie jestem jednak do końca pewna. niech ktoś lepiej tego chłopaka czym prędzej oświeci.
    już współczuję prevcowi. no i kocham ryszarda szczerze, ale to wiadomka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, płaczę sobie ze śmiechu. Dlaczego mam wrażenie, że oni tak się zachowują na serio? I jeszcze ta Wellinga...

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, Kam, jak riczę. Właśnie czegoś takiego z Niemiaszkami w roli głównej było mi trzeba - podrywacz Ryś, troszkę smutny Sevik, tulaśny Wanki i nie ogarniajacy dorosłego życia Wellinga. Kocham i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyszło genialnie hahaha :D Jak najbardziej pisz dalej :3 Naprawdę poprawiłaś mi tym nastrój, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  5. #riczęxD Nie wiem z czego bardziej. Z Riczowej narracji, z Wanka, czy z boskiego Wellingi, którego mam przed oczami ubranego w kolorowego pajaca i z pluszowym dinozaurem od Wanka w ręku? Płakuniam i to hardo, Cam, jesteś moim mistrzem nad mistrzami, kocham Cię! I teraz nie uwolnię się od German Psycho, dzięki wielkie. Tylko błagam, niech ten Ricz z nagłówka już tak na mnie nie patrzy, bo mnie krępuje.
    xD xD xD xD xD Ściskam! xD xD xD xD xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Freunda nie lubię, wszyscy to wiedzą.
    Uwielbiam za to Wellinga. i Piątka lubię. I nawet Krecika lubię.
    I kocham Ciebie♥
    Boję się o biednego Pero, którego tyż przecież lubię.
    K o c h a m♥

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest genialne,w sam raz na poprawę humoru albo uratowanie beznadziejnego dnia.Po prostu tego potrzebowałam i jeszcze moje kochane skakajce:Richi,Sevi i Wanki<3 no i ta sierotka nasz ukochany Wellinger czego można chcieć więcej.Pozdrawiam cieplutko Ada :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. I jak tu czytać gdy sam nagłówek człowieka rozpieprza XD? On ma te ślepia takie, że się właściwie nie da inaczej.
    A Rysiu jest Rysiem, Wanki przytula świat, Sevi jest ostoją cnót i wsparcia, choć sam się łamie biedaczek. No i załamująca poziomem wiedzy o świecie Wellinga. To trener jej o tej kapuście opowiedział. No cóż? Jeden Freitag to już dla biednego Schustera widać zbyt wiele, nie chce wychowywać następców. Więc niech się Welliś owinie kapustą kiszoną i cieszy, że ojcem będzie. Może być nawet z grochem. Albo z grzybkami, taki pieróg z niego będzie, czy tam gołąbek.
    Walczcie z Prevcem chłopcy, bo GaPa blisko, potem Austria, a ja chcę się cieszyć szóstego.
    Ściskam. Niech moc xD będzie z Tobą i niech wszyscy wspólnie riczą♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojeju, przegenialny! Uwielbiam takie! Czekam z niecierpliwością na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. genialny rozdział czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  11. Riczę i ja ♥♥♥ biedny Pero, co oni mu zrobią :O a Sev niech przestanie się tak nad sobą rozczulać, w końcu ma takich fantastycznych Freundów XD
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny ♡♡♡
    PS. Kocham Wellingę i jego problemy♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie no! Płaczę!!! Ze śmiechu, rzecz jasna.
    Jak nie lubię Sevika, tak w twoim opowiadaniu porusza moje serce, po prostu go uwielbiam.
    Piszesz to wszystko z taką lekkością; przyjemnie się to czyta. Liczę na mnóóóóstwoo rozdziałów, bo dzięki Tobie szary dzień potrafi być naprawdę śmieszny :'D
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  13. Wellingę to oni zdecydowanie znaleźli w kapuście.
    Już kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Najlepsze co mogło powstać C:

    OdpowiedzUsuń
  15. To jest najlepsze fan fiction jakie kiedykolwiek czytałam! Śmiałam się przez cały rozdział, słowo daję XD

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem tu pierwszy raz, ale muszę przyznać, że Twój wesoły styl pisania jest bardzo przekonujący :D Jedynie ten fragment z „Mam pytanie. Skąd się biorą dzieci?”, wydał mi się trochę banalny i sztuczny, ale reszta jak najbardziej do mnie trafia. Odniosłam wrażenie, że ci skoczkowie to takie duże dzieci. Jeden pyta, skąd się biorą dzieci, inny wymyśla jakie „bubu” zrobić, trzeci – Freitag – rozwala swoimi niezwykle błyskotliwymi przemyśleniami. Po tym rozdziale – przynajmniej na razie – nie umiem myśleć o nich jako o dorosłych, statecznych mężczyznach. Raczej o chłopcach, których całym życiem jest zabawa, wygłupy no i trochę treningi ;D
    Ale to wcale nie jest źle i wcale nie jest powiedziane, że kiedyś nie zmienię o nich zdania. Dzięki takiemu przedstawieniu postaci rozdział był zabawny, rozluźniający. A na problemy jeszcze pewnie przyjdzie czas ;)
    A! Dodam jeszcze, że chociaż nienawidzę języka niemieckiego, to bardzo podobały mi się te wstawki po niemiecku. Pasowały tutaj.

    Pozdrawiam!
    I skromnie zapraszam też do siebie;D sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń