-
Freitag, czy ty już do reszty zgłupiałeś???
- Po
prostu mocno przyrżnąłem o zeskok, okej?
Ludzie!
Nie mają, co robić to czepiają się biednych sportowców, którzy ulegli
wypadkowi, stłukli sobie paluszka i obili pysia. Bańka boli, jakbym opił się
śliwowicy, w krzyżu napierdala, noga krzyczy o masaż, a ci nieczuli frajerzy
trują człowiekowi dupę o jakieś pierdoły. Litości! Albo alkoholu!
- Nie
tłumacz swojego niedojebania upadkiem!
Pfff!
Pokazałbym
mu faka albo chociaż obraziłbym jego rudoniewiadomojakie włosy, ale zaraz
dostałbym ochrzan od trenera. No bo przecież Severin nie może być teraz
zestresowaną kulką smutku blablabla.
W ciąży
jest, czy przegrywa z Peterem II Prevcem?
Ja wiem,
że pogoń za koszulką lidera to poważna sprawa, ale bez przesady.
- Ile
razy mam ci mówić, żebyś nie umieszczał na fejsie naszych przypałowych zdjęć? -
Freund pojawił się obok mnie, łupiąc na mnie groźnie i gniewnie zaciskając
szczęki. Ale umówmy się, Fannemelem to on nie jest. Jego wzrok, tak bardzo
niebazyliszkowy, w ogóle mnie nie rusza, a skrzywiona w grymasie twarz nic a
nic nie jest straszna. Jak bardzo by się nie wściekał, wciąż jest
najsympatyczniejszą osobą, jaką kiedykolwiek poznałem. Może udawać, że tak nie
jest, może ciskać we mnie przezwiskami i rzucać we wszystkie strony mięsem, ale
ten zabieg jest bardziej śmieszny niż wzbudzający grozę.
Sev nie
jest typem bad boya, ot co.
-
Przestań używać Explorera, to zdjęcie wisi na moim fanpejdżu już kilka dni. -
Powiedziałem spokojnie, po czym, jak gdyby nigdy nic, wróciłem do oglądania
disco teledysków. W końcu skądś trzeba czerpać inspirację na nietuzinkowe foty
wrzucane do neta. Cieszę się pomysłowy i kreatywnym profilem na fejsie, więc
niech tak zostanie jak najdłużej.
Sev
prychnął pod nosem.
- Wstrzymuję
dostawę mannerów.
- No ale
nie możesz! - Zerwałem się z fotela i stanąłem obok Seva. - Seviii!
Freund,
wzruszywszy ramiona, zaśmiał się gardłowo, a ja jedynie mogłem tylko wpatrywać
się w niego wzrokiem ala kot ze Shreka. Nie podziałało. Scheisse.
-
Zostaje ci wpieprzanie milki od Wellingi, więc chociaż dla niego bądź miły.
Zrobiłem
smutną minę.
- I tak
muszę być. Miałem poważną rozmowę z jego mamą.
A
rozchodzi się o to, że ten frajer poskarżył się swojej Mutterce, że niby mu
dokuczam. Co prawdę, kilka razy zmusiłem go do sprzątania mojego bajzlu,
latania do sklepu i układania moich włosów, ale umówmy się, jest najmłodszy, a
chłopiec na posyłki to fajna sprawa. Szkoda, że jego matka tego nie rozumie.
Eww,
wciąż mam ciarki na samo wspomnienie wzroku Frau Wellingi. Mało subtelna
kobieta.
- O nie,
nie mów, że pierwszy Casanova niemieckiej drużyny skoczków narciarskich nie
rozczulił Frau Wellingi? - Freund zaczął jawnie ze mnie kpić. Zmieniam zdanie,
jak chce to potrafi być unfreundlich.
Zarumieniłem
się.
- Ta
kobieta ma głaz zamiast serca. Nawet jej syn ma więcej wrażliwość.
-
Recytuje wiersze, musi być wrażliwy.
-
Nieważne.
- Jakie
nieważne? Rośnie nam drugi Goethe, twoje dzieci będą czytać jego dzieła w
szkole, a ty to lekceważysz?
- To
zależy, czy nabijasz się teraz ze mnie, czy z Andi'ego.
Freund
przewrócił oczami.
- Obaj
jesteście psychiczni.
-
Ostatnio jesteś strasznie niemiły. - Odrzekłem spokojnie i chwyciwszy blondyna
za rękę, pociągnąłem go w stronę skromnego aneksu kuchennego. - Chodź, zaparzę
ci melisę, uspokoisz swoje rozdygotane nerwy.
Doprawdy
nie wiem, co wstąpiło w Severina. Zamiast z wdzięcznością przyjąć moją pomoc,
shejtował mnie spojrzeniem. Jeśli bawi się w Fannemela to mam nadzieję, że ma
tę świadomość, że ta zabawa wysoko go nie zaniesie. No chyba, że jego Lebensziel to wyrywanie lasek i
tańczenie na polskich stołach.
Myślę,
że jednak celuje w coś lepszego. W końcu to taki odpowiedzialny chłop.
-
Siadaj. - Podsunąłem mu jakiś taboret, a sam zająłem się parzeniem ziółek. Może
doleję Severinowi do kubka wody ognistej, coby wypluł ten kij, który ostatnio
połknął. - Zauważyłeś, że zacząłeś przeklinać?
- Jak tu
nie przeklinać, gdy równowaga w świecie zostaje zachwiana przez pierwsze
miejsce Prevca? Przecież to wbrew naturze!
Cóż,
zawsze chciałem zostać lekarzem, a nie psychologiem, w każdym razie każde
doświadczenie jest cenne.
- Nie
możesz przejmować się Prevcem, Sevi.
- Wiem.
- Freund jeszcze bardziej zmarkotniał. Przydałby się Wank i moc jego tęczowego
uścisku.
Ukradkiem
wyciągnąłem z kieszeni smartfona i napisałem smsa do Wieżowca. Co tylko ja będę
ratować Seva? Niech on też do czegoś się przyda, bo jedyną pożyteczną rzeczą,
jaką robi dla naszej drużyny jest zdobywanie wódki od kolegów z Polski. No i
nie można zapomnieć o tym, że lula do snu Welli'ego, kiedy tego dręczą koszmary
i potwory wychodzące z szaf. Nic poza tym.
Podałem
Freundowi kubek z melisą. Skoczek skrzywił się, ale wziął kilka łyków naparu.
Zauważyłem, że strasznie trzęsą mu się ręce. Niedobrze. Gdzie ten Wank? Niech
już przylezie i przytuli Seva, bo ja już sam nie wiem, co powinien dalej robić.
Hmm, może dam Sevikowi wkładki, by trochę pożuł i ulżył sobie?
- Richi.
- Zagaił Sev. Jego ton z powrotem był miły. - Nadal boli cię głowa po tym
upadku?
Uśmiechnąłem
się krzywo.
- No
wiesz, bywało gorzej.
- Słabo
to wyglądało. - Freund wydawał się być szczerze zatroskany, ale jakoś mnie to
nie dziwiło. Chyba wspominałem już, że jest najsympatyczniejszą osobą, jaka
tylko stąpa po tej planecie? - A mimo wszystko i tak cieszyłeś się jak chory
pojeb.
- Znasz
mnie.
Czy to
był komplement? Jeśli tak, to trochę nieporadny.
Severin
westchnął.
-
Czasami zazdroszczę ci tej beztroski.
Wtem
drzwi się otworzyły i do pokoju wparował Wank. Chłopak od razu rzucił się
Freundowi na szyję i mocno ściskając, począł szeptać mu do ucha jakieś słodkie
słówka. Chyba podziałało, bo Sev uśmiechnął się i poklepał Andreasa po głowie,
niczym wiernego psa.
-
Starczy tych czułości, Wanki. - Odparł, próbując odsunąć od siebie Wieżowca. O,
naiwny.
Andi
tylko mocniej przytulił się do Severina. W pewnym momencie, gdy krew odpłynęła
z twarzy Seva, musiałem interweniować i oddzielić go od Wanka.
- To
było... miłe. - Podsumował Freund i, wciąż rozmasowując kark, posłał koledze
słaby uśmiech.
- Staram
się, jak mogę.
Aby
rozluźnić Severina zaczęliśmy obgadywać Norwegów, co zdecydowanie należało do
naszych ulubionych zajęć. Co prawda, nie byli naszymi śmiertelnymi wrogami i
czasami fajnie było strzelić sobie z nimi jakąś fotę, ale przyjaciółmi też nie
mogliśmy ich nazwać. Zresztą, czy jest coś przyjemniejszego od hejtowania
nieumytych włosów Hilde albo śmiania się z ciągłych dyskwalek Fannisa?
Pochłonięci
dyskusją, nawet nie zauważyliśmy, kiedy obok nas pojawił się Welli.
-
Chłopaki, bo ja mam pytanie. - Zaczął nieśmiało.
Spojrzeliśmy
po sobie zdziwieni. Co znowu stało się naszemu małemu kompanowi?
Andi
wziął głęboki oddech i uciekł wzrokiem w bok zupełnie, jakby się zawstydził.
- Skąd
się biorą dzieci?
No to
pojechał, chłopak. Aż Sev zakrztusił się melisą, a Wank spadł z krzesła. Moja
twarz za to pewnie przypominała jedno, wielkie xD.
- Wanki,
wytłumacz mu, jesteś najstarszy.
- Ale to
Sevi ma najstabilniejsze życie z naszej trójki.
- Chyba
was...
- Ja
mogę mu opowiedzieć o antykoncepcji. - Zgłosiłem się i doprawdy nie wiem,
dlaczego Wank i Freund zgromili mnie spojrzeniami. - Ale rodzicielstwo to nie
moja działka.
Tymczasem
Wellinga patrzył na nas z rosnącym oczekiwaniem i nawet przestał rumienić się
jak te wszystkie czternastolatki, które wiecznie latają za nim po skoczni.
-
Słucha, Welli... - Zaczął niepewnie Severin. - Trener na pewno wszystko ci
wytłumaczy, zna się na rzeczy.
Chłopak
pokiwał w zamyśleniu głową i wzruszywszy ramionami, uśmiechnął się.
- Okej.
I
poszedł.
- To
było dziwne. - Podsumował Andreas W.
-
Chciałbym mieć jego problemy. - Westchnął Sev.
O nie,
Freundowi znowu włączył się tryb robienia dram. Trzeba to stanowczo ukrócić.
Tylko jak? Nie mogę znowu go zbyć herbatką czy kadarką, potrzebuję cięższej
artylerii. Myśl, ty zakuty łbie, myśl!
Kurde,
Sev tyle dla mnie zrobił, był mi przyjacielem w każdej sytuacji mojego życia.
Muszę mu pokazać, że ja dla niego też jestem w stanie zrobić wszystko, że jest
moim najlepszym przyja...
- Zróbmy
bubu Prevcowi.
...cielem.
Ale brawa i przydomek "Przyjaciela Roku" na końcu i tak zgarnie Wank.
Grr.
Severin
otworzył szerzej oczy. Wyraźnie widziałem, jak się wahał. Z jednej strony mała
pomoc w przerwaniu zwycięskiej passy Petera była kusząca, z drugiej... Severin
wciąż był tym samym, prawym Severinem, który prędzej skieruje całe zło świata
na siebie niż pozwoli cierpieć jakieś innej, ludzkiej istocie.
Tymczasem
Andi zapalił się, co do swojego pomysłu.
- To nie
musi być coś strasznego. Wyczaimy w jakie zabobony wierzy Pero, ukradniemy jego
szczęśliwe skarpetki albo dosypiemy chili do zwycięskiej zupy, cokolwiek.
- No nie
wiem...
- Sev. -
Zabrałem głos. W końcu też chciałem mieć udział w misji o kryptonimie: Ocalić
Żujka. - To nasze jedyne wyjście.
Severin
wciąż się zastanawiał, kiedy w drzwiach znowu stanął Wellinga.
-
Wiedzieliście, że dzieci biorą się z kapusty???
XDXDXDXDXDXDXDXDXDXD
Jejku, kiedy mówiłam, że stęskniłam się za pisaniem opowiadania o Freitagu to nie do końca miałam na myśli to coś powyższego. Ale stało się, więc... Może coś z tego wyjdzie.
XD
XD
borze, ideolo. nie mam słów. tego mi właśnie było trzeba. tylko teraz się trochę boję, bo po tych wszystkich wyznaniach sjf to widzę że wellinga ma spore branie. jeśli bidoka pozostanie na etapie kapusty, to lada moment frajtag z resztą jego frojndów (tych doslownych i tych przenośnych) będzie bawić młode... co mogłoby być w sumie nawet ciekawe z perspektywy czytelnika, ale nie jestem jednak do końca pewna. niech ktoś lepiej tego chłopaka czym prędzej oświeci.
OdpowiedzUsuńjuż współczuję prevcowi. no i kocham ryszarda szczerze, ale to wiadomka.
Dobra, płaczę sobie ze śmiechu. Dlaczego mam wrażenie, że oni tak się zachowują na serio? I jeszcze ta Wellinga...
OdpowiedzUsuńMatko, Kam, jak riczę. Właśnie czegoś takiego z Niemiaszkami w roli głównej było mi trzeba - podrywacz Ryś, troszkę smutny Sevik, tulaśny Wanki i nie ogarniajacy dorosłego życia Wellinga. Kocham i czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńWyszło genialnie hahaha :D Jak najbardziej pisz dalej :3 Naprawdę poprawiłaś mi tym nastrój, dziękuję!
OdpowiedzUsuń#riczęxD Nie wiem z czego bardziej. Z Riczowej narracji, z Wanka, czy z boskiego Wellingi, którego mam przed oczami ubranego w kolorowego pajaca i z pluszowym dinozaurem od Wanka w ręku? Płakuniam i to hardo, Cam, jesteś moim mistrzem nad mistrzami, kocham Cię! I teraz nie uwolnię się od German Psycho, dzięki wielkie. Tylko błagam, niech ten Ricz z nagłówka już tak na mnie nie patrzy, bo mnie krępuje.
OdpowiedzUsuńxD xD xD xD xD Ściskam! xD xD xD xD xD
Freunda nie lubię, wszyscy to wiedzą.
OdpowiedzUsuńUwielbiam za to Wellinga. i Piątka lubię. I nawet Krecika lubię.
I kocham Ciebie♥
Boję się o biednego Pero, którego tyż przecież lubię.
K o c h a m♥
To jest genialne,w sam raz na poprawę humoru albo uratowanie beznadziejnego dnia.Po prostu tego potrzebowałam i jeszcze moje kochane skakajce:Richi,Sevi i Wanki<3 no i ta sierotka nasz ukochany Wellinger czego można chcieć więcej.Pozdrawiam cieplutko Ada :-D
OdpowiedzUsuńI jak tu czytać gdy sam nagłówek człowieka rozpieprza XD? On ma te ślepia takie, że się właściwie nie da inaczej.
OdpowiedzUsuńA Rysiu jest Rysiem, Wanki przytula świat, Sevi jest ostoją cnót i wsparcia, choć sam się łamie biedaczek. No i załamująca poziomem wiedzy o świecie Wellinga. To trener jej o tej kapuście opowiedział. No cóż? Jeden Freitag to już dla biednego Schustera widać zbyt wiele, nie chce wychowywać następców. Więc niech się Welliś owinie kapustą kiszoną i cieszy, że ojcem będzie. Może być nawet z grochem. Albo z grzybkami, taki pieróg z niego będzie, czy tam gołąbek.
Walczcie z Prevcem chłopcy, bo GaPa blisko, potem Austria, a ja chcę się cieszyć szóstego.
Ściskam. Niech moc xD będzie z Tobą i niech wszyscy wspólnie riczą♥
Ojeju, przegenialny! Uwielbiam takie! Czekam z niecierpliwością na kolejny ^^
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńRiczę i ja ♥♥♥ biedny Pero, co oni mu zrobią :O a Sev niech przestanie się tak nad sobą rozczulać, w końcu ma takich fantastycznych Freundów XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na następny ♡♡♡
PS. Kocham Wellingę i jego problemy♥
Nie no! Płaczę!!! Ze śmiechu, rzecz jasna.
OdpowiedzUsuńJak nie lubię Sevika, tak w twoim opowiadaniu porusza moje serce, po prostu go uwielbiam.
Piszesz to wszystko z taką lekkością; przyjemnie się to czyta. Liczę na mnóóóóstwoo rozdziałów, bo dzięki Tobie szary dzień potrafi być naprawdę śmieszny :'D
Pozdrawiam ;***
Wellingę to oni zdecydowanie znaleźli w kapuście.
OdpowiedzUsuńJuż kocham to opowiadanie <3
Najlepsze co mogło powstać C:
OdpowiedzUsuńTo jest najlepsze fan fiction jakie kiedykolwiek czytałam! Śmiałam się przez cały rozdział, słowo daję XD
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz, ale muszę przyznać, że Twój wesoły styl pisania jest bardzo przekonujący :D Jedynie ten fragment z „Mam pytanie. Skąd się biorą dzieci?”, wydał mi się trochę banalny i sztuczny, ale reszta jak najbardziej do mnie trafia. Odniosłam wrażenie, że ci skoczkowie to takie duże dzieci. Jeden pyta, skąd się biorą dzieci, inny wymyśla jakie „bubu” zrobić, trzeci – Freitag – rozwala swoimi niezwykle błyskotliwymi przemyśleniami. Po tym rozdziale – przynajmniej na razie – nie umiem myśleć o nich jako o dorosłych, statecznych mężczyznach. Raczej o chłopcach, których całym życiem jest zabawa, wygłupy no i trochę treningi ;D
OdpowiedzUsuńAle to wcale nie jest źle i wcale nie jest powiedziane, że kiedyś nie zmienię o nich zdania. Dzięki takiemu przedstawieniu postaci rozdział był zabawny, rozluźniający. A na problemy jeszcze pewnie przyjdzie czas ;)
A! Dodam jeszcze, że chociaż nienawidzę języka niemieckiego, to bardzo podobały mi się te wstawki po niemiecku. Pasowały tutaj.
Pozdrawiam!
I skromnie zapraszam też do siebie;D sila-jest-we-mnie.blogspot.com