- Richie, powiedz, jesteś bogiem, prorokiem czy papieżem?
Oderwałem wzrok od okna, za którym wciąż trwał noworoczny pokaz
fajerwerek, i nieprzytomnie spojrzałem na Dawida. Nie mogłem przestać myśleć o
tym, jak bardzo zawiodłem moich przyjaciół, nie wypijając z nimi noworocznego
szampana (butelka na głowę) ani nie przytulając Wanka. Mogę się założyć, że
Andreas I Wysoki właśnie zwinął się w kłębek gdzieś pod nogami Severina i
począł zawodzić głośno niczym opłacana płaczka na starożytnych pogrzebach.
Zawiodłem po całej linii.
- O czym mówisz? - Zapytałem obojętnie, nieco hamując entuzjazm Polaka.
- Pytałem, czy jesteś bogiem, prorokiem czy papieżem. No wiesz, w
XDeizmie.
Uniosłem wysoko brwi, lustrując bacznie twarz blondyna. No tak, XD. Ważne
sprawy. Najpierw muszę uratować ludzkość, dać im nadzieję, a dopiero później
będę mógł bawić się z przyjaciółmi, pić hektolitry ruskacza i śmiać się
wniebogłosy.
Czasami dla dobra innych trzeba poświęcić siebie, ot co.
- XD jest bogiem. - Przykazałem surowo. Chłopcy otoczyli mnie jeszcze
ciaśniejszym kołem i wsłuchiwali się z uwagą w każde moje słowo. Zupełnie
jakbym powierzał im najstarsze tajemnice świata, coś, o czym pojęcie mają tylko
wybrani. A ja przecież tylko pieprzyłem od rzeczy jak zawsze. - Myślę, że... No
tak, chyba można powiedzieć, że jestem... papieżem.
Chłopcy pokiwali głowami, wpatrując się we mnie z szacunkiem. Spodobało
mi się to. W końcu ktoś uważa, że coś znaczę, że jestem inteligentny. W końcu
ktoś mnie słucha, z wytęsknieniem czeka na jakiekolwiek moje słowo. Co prawda,
nie mogę powiedzieć, że zyskałem najpilniejszych fanów, tylko, cóż, chyba
wyznawców? Wiernych?
Ganz egal, ważne, że są.
- Musimy obmyślić nabożeństwo. - Odezwał się Kot z zamyśloną miną. - Cały
rytuał!
- Możemy śpiewać pieśni pochwalne!
- Albo robić zdjęcia na Ricza! No wiecie, wykrzywimy nasze facjaty i
pstryk, godne zdjęcie.
- Czy to znaczy, że w rozmowach na fejsie nie mogę już używać tej emotki,
no wiecie której, tej takiej fajnej. Co się szczerzy i ze śmiechu spływają jej
łezki.
- Broń XD!
- Trochę smutno. Ale XD i tak jest lepsze.
Polacy przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Ale wystarczyłoby jedno
moje słowo, by zamilkli i z powagą skupili się na mojej osobie. Miałem władzę,
byłem kimś. Byłem szefem, panem i władcą.
Byłem... papieżem.
O kurfa.
- Chłopcy. - Zacząłem uroczyście, wiodąc po nich turbopoważnym wzrokiem.
Choć, muszę przyznać, w środku siebie miałem niezłą bekę. Z trudem tłumiłem
śmiech. - W XDeizmie nie ma celibatu.
Skoczkowie przez kilka sekund patrzyli na mnie w milczeniu z szeroko
otwartymi oczami.. Po chwili jednak ich
twarze rozświetliły szerokie uśmiechy, a ręce wzniosły się w geście tryumfu.
Zaczęli wiwatować.
- Tak jest!
- Hurra!
- Teraz i ja mogę zostać kapłanem!
Kto by nie kochał takiego papieża i takiej religii? Wymiatałem!
Ale nawet w takiej idealnej religii czyhają za rogiem różne pokusy, które
nawet mnie dopadają. Nie minęło wiele czasu, a usłyszałem nad swoim uchem
małego diabełka, który z szatańską iskrą w oczach, począł namawiać mnie na
pochwalenie się przed kumplami moimi wyznawcami. Nie potrafiłem zdusić w sobie
tego uczucia. Paliło mnie, niemal zżerało od środka. Po prostu musiałem to
zrobić.
- XDeicy! Geht mit mir!
XDXDXD
Przed hotelem melanż trwał w najlepsze. Auty wznosili toasty za Hofera,
któryś ze Słoweńców rzygał w krzakach, a Norwegowie odtańczali
"Glow". Powiodłem spojrzeniem po tłumie i znalazłem ich, mych
przyjaciół; Severina, który z zapałem przytulał do siebie butelkę bułgarskiego
wina, Wanka, który z kolei z zapałem tulił zapłakanego Wellingę, Leyhe, który
robił to, co umiał najlepiej, czyli polewał wódę oraz tego nowego, Davidka,
który wodził wokół zamroczonym i zdezorientowanym wzrokiem.
- Dlaczegóż znowóż łkasz, Wellingo? - Zapytałem, zatrzymując się przed
moją drużyną. W pół kroku za mną stali Polacy i z namaszczeniem chłonęli każde
me słowo.
Wellinga przetarł rękawem zapłakaną twarz.
- A czego tak dziwnie mówisz? - Zadał pytanie, po czym jego spojrzenie
padło na moich wiernych. Jego mina od razu stała się bardziej przerażona. - Czy
oni napoili cię tą diabelską, polską wódką?
Któryś z Polaków zaprotestował. W końcu nie godzi się obrażać ich
narodowego dobra.
- Wellingo, nie każdy płacze po łyku wódki. - Odparłem z przekąsem. Czy
ten bachor może się wreszcie nauczyć pić alkohol? Jestem pewien, że Wank musiał
go dzisiaj przytrzymywać, Severin otwierał mu paszczę, a Leyhe wlewał mu do
gardła gorzałę. Inaczej mowy nie ma, żeby wypił więcej niż jeden kieliszek tego
magicznego napoju.
- Richie. - Parsknął chłodno Wank, puszczając Wellingę i arogancko
krzyżując ramiona na piersiach. - Wypominałeś mi picie z Polakami, a sam
opuściłeś nas, by pójść z nimi w melanż?
- Otóż mylisz się, bracie. - Uniosłem dumnie głowę, krzyżując spojrzenie
z Andreasem. - Dla ciebie może są to zwykli Polacy, z którymi przyjemnie się
najebać, ale dla mnie są kimś więcej. Dla mnie są wyznawcami mojej religii, są
XDeikami, a ja im przewodzę niczym Hofer Pucharowi Świata, niczym Apollo PZN-owi,
niczym Bieber piętnastolatkom! Jestem ich... papieżem! - Oświadczyłem z dumą,
po czym po dumą chłonąłem ich osłupiałe miny. Aż Sev przestał tulić wino, a
Leyhe oderwał się od wódki.
- Jesteś... kim? - Wydusił zszokowany Freund. - Richie, czy ciebie już do
reszty pojebało?
- Oho, mi wypominacie spożywanie trunków, a sami najebaliście Seva w
cztery dupy, że aż zaczął przeklinać. - Wywróciłem oczami.
- Przeklinam, bo ja już nie mam do ciebie sił. Co znowu wymyśliłeś?
Przecież z ciebie taki papież jak z koziej dupy trąbka. W życiu święty Piotr
nie przepuściłby cię przez bramę do Królestwa Bożego.
- Ale my wyznajemy XD. - Wtrącił rezolutnie Ziobro.
Szach mat.
Niemcy mieli takie miny, jakby właśnie gołusieńki Hofer przebiegł przed
nimi. Powiedzieć, że byli zdziwieni to nic nie powiedzieć. Kopary opadły im do
kolan, a oczy wyszły z orbit. C'mon, to
nie jest najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek wymyśliłem, szanujmy się.
Zresztą wreszcie mam jakiś słuszny cel, nie robię tego dla siebie, tylko dla
tych kilku kolesi, którzy chcą mnie słuchać i czerpać z moich kazań nadzieję i
siłę na następne dni. Wznoszę w ich życie tyle światła!
Okej, może i trochę przesadziłem z tym wajcenkiem.
- Stephan, możesz mnie uszczypnąć? Bo to na pewno sen. W życiu już nie
tknę kadarki, skoro śni mi się po niej Richard papież.
- Sevi, obawiam się, że, no cóż, to nie sen. Richie jest jak zwykle
pojebany i w dodatku się najebał... cóż, to nie jest dobre połączenie.
- Co ty nie powiesz.
- Ale może nie dajmy mu już alkoholu. - Wtrącił Wank. - Jego porcje
będzie pił Wellinga.
- Tylko nie to! - Zawył Andreas Junior.
Odchrząknąłem.
- Stoję tuż obok i wszystko słyszę.
- Oh mein Gott, Richie,
przeszedłeś samego siebie. Ale jak najebany to do łóżka.
- Oh mein XD. - Poprawił Seva
Kubacki, na co Freund tylko przewrócił oczami.
- Sam idź spać, ja idę odprawić nabożeństwo. - Wyrwałem się z uścisku
Seva, który chciał mnie siłą zaprowadzić do hotelu. Ale nie ze mną takie
numery.
- Może myślisz, że i my będziemy bić pokłony do XD? - Zadrwił rudzielec.
- Nie potrzebuję cyników, kiedy mam oddanych XDeików.
- Genau! - Zawołał głośno
Stoch, unosząc zaciśniętą dłoń.
Brwi Seva uniosły się.
- Kamil, nawet ty? Zawsze miałem cię za inteligentnego człowieka.
Stoch wzruszył ramionami.
- XD naprawdę coś w sobie ma.
- XDeicy, nic tu po nas. - Posłałem Sevowi zimne spojrzenie, po czym
wyrwałem z rąk Leyhe butelkę wódki i obróciłem się na pięcie. - Idziemy.
- Richie, też chcę iść z wami! - Zawołał z zafascynowaniem David, po czym
potykając się o własne nogi, ruszył za nami.
- I ja też! - Krzyknąłem Leyhe.
- A ja nie, bo pewnie będziecie pić alkohol. - Burknął Welli i schował
się w ramionach Wanka.
- Boże, Richie, weź się opanuj, człowieku! - Sevi rozłożył bezradnie
ręce, ale ja byłem nieugięty. Nie będę olewał własnego nurtu, bo tak chce mój
rozsądny i prawy kolega. Okej, on tu jest od bycia poważnym, moja rola
natomiast jest z goła inna.
Ja tylko chcę rozbujać drętwe towarzystwo, ot co. To niegroźne, prawda?
XDXDXD
Więc siedzieliśmy w pokoju Ziobry, pijąc wódkę i słuchając Lady Gagi.
Uśmiechałem się szeroko jak dureń, lecz w środku czułem się taki... leer. Było mi przykro przez to, jak
potraktowali mnie przyjaciele. Nie rozumiem, dlaczego nie mogą zaakceptować
mnie takim, jakim jestem? Okej, ja wiem, nie jestem łatwym człowiekiem. Czasem
mam jakieś odpały, czasem stoję godzinę przed lustrem i układam swoje brwi. Nie
można zrobić sobie ze mną normalnego zdjęcia. Kocham brukselkę i wzdycham do
zdjęć Heleny Fischer. Mam kolekcję pluszowych jednorożców. I boję się fryzjerów
bardziej niż dentystów. Ale jestem całkiem uroczy w swoich wariactwach, prawda?
Naja, oni tak nie uważają.
Mają mnie za odmieńca.
Pojebańca.
Zakałę drużyny.
- Richie? Wyglądasz, jakbyś potrzebował strzelić sobie kielona. - Ten
nowy Dojcz podał mi kieliszek napełniony po brzegi wodą ognistą. Przyjąłem go z
wdzięcznością.
- I mówisz to ty, który dzisiaj po raz pierwszy spróbowałeś alkoholu? Ile
ty masz lat, co? - Naskoczyłem na chłopaka. Zupełnie niepotrzebnie. Co się ze
mną, do cholery, dzieje? W jednej chwili mam jakieś dziwne przemyślenia, w
drugiej warczę na kolesia, który chce tylko bym nie smutał. Prawie jak Wank.
Tylko lepiej. Bo Wank zaczyna cię dusić, gdy widzi, że jesteś smutny. A David
podaje ci alkohol.
1:0, dla Davida.
- Entschuldigung, jestem już
trochę zmęczony. To przywództwo trochę mnie przytłacza.
I wyzerowałem swój kieliszek. Woah. A ponoć to po redbull'u wyrastają
skrzydła. Bujda!
- Nic dziwnego, na twoich barkach ciąży wielka odpowiedzialność. - Maciek
pokiwał w zamyśleniu głową. - Ale świetnie dajesz sobie radę. Jesteś dla nas
jak ojciec, jak przywódca.
Reszta gorliwie mu przytaknęła. Aż mi łezki napłynęły do oczów. Ale już
nie smutne, tylko takie ze wzruszenia, no.
Hehehe, chyba tak właśnie czuje się kobieta przed okresem.
Czy ja nie mówiłem dzisiaj czegoś o pozbywaniu się ze mnie pierwiastków
kobiecych?
Ganz egal.
- Opowiedz nam coś o XD. - Zagaił Piter.
Nabrałem w płuca powietrza, skromnie spuszczając głowę.
- Cóż, jak wiecie XD ma wielką moc. Zwykłej wiadomości potrafi nadać
bekowy wydźwięk albo sarkastyczny ton. Potrafi zamaskować różne uczucia. I
zawsze dodaje odwagi!
- Nieźle.
Wtem drzwi się otworzyły, a do pokoju ze skruszonymi minami wparowali
Freund, Wank i Wellinga. I wiele litrów wódki. Naprawdę WIELE.
- Richie, chcieliśmy cię przeprosić. - Zaczął Sev, cały spąsowiały. - A
reszcie życzyć szczęśliwego nowego roku.
- Na zgodę przynieśli alkohol. - Dopowiedział Wank. - Sorry, Richie.
Zrozumieliśmy, że musimy cię akceptować takim, jakim jesteś. Nawet, jeśli ci
srogo odpierdala. Ale od tego są kumple, prawda? Musimy cię wspierać tak, jak
wspieramy Wellingę w jego walce z młodzieńczymi hormonami!
- Ejże!
- Więc co? Zgoda?
I znowu łezki wzruszenia nabiegły mi do oczów. Kocham tych gamoni jak
braci, chociaż często wystawiają moją miłość na próbę. Więc jak mogłem im nie
wybaczyć?
- Pod jednym warunkiem. - Uśmiechnąłem się chytrze, sięgając do kieszeni
spodni po telefon. - Wszyscy zrobimy sobie fotę na Ricza. Z wielkim XD na
mordzie!
Trójka Dojczów raczej nie była z tego zadowolona, za to polsko-niemiecka reszta
wybuchła entuzjastycznym wiwatem. Ustawiliśmy się do zdjęcia i ,przysięgam, to
była moja najlepsza, sylwestrowa fota. Lepsza nawet od tej z tamtego roku!
Wiem, że nie wierzycie, ale naprawdę! Jak XD kocham!
A potem oddaliśmy się hardej zabawie, piliśmy alkohol, śmialiśmy się z
Hofera, śpiewaliśmy planicową piosenkę i jedliśmy niezdrowe przekąski. Ale było
najnajnajlepsiej!
Nawet jeśli nie wiem, kiedy i jak doczołgałem się do swojego pokoju.
XDXDXD
Było jeszcze ciemno, kiedy rozległ się dźwięk głośno piejącego koguta.
Bąknąłem coś pod nosem i przewróciłem się na drugi bok, szczelnie
okrywając się mięciutką i ciepłą kołdrą. Kogut nie przestawał się wydzierać, a
w mojej głowie zaczął narastać ból. Do tego doszły dziwne mdłości i suchość w
gębie. Chciałem to zignorować i dalej pójść spać, ale ten cholerny kogut piał,
jakby wyrywali mu wszystkie pióra.
Cóż, sam miałem ochotę urwać co nieco pewnej rudej zarazie.
- Freund, zabiję cię za ten budzik! - Warknąłem, nakrywając poduszkę
głową. - Ała. - Mruknąłem, gdyż nawet mój podwyższony ton działał na mój ból
głowy jak czerwona płachta na byka.
Severin wyłączył budzik, po czym stanął nad moim łóżkiem i zerwał ze mnie
kołdrę.
- Życie ci niemiłe? - Krzyknąłem, próbując wyrwać z jego rąk kołdrę, ale
byłem tak osłabiony, że ledwo poderwałem się z łóżka. Gwałtowny ruch sprawił,
że zaraz dopadły mnie mdłości, a w głowie kręciło mi się tak, jakbym był na
jakieś zabójczej karuzeli.
- Wstajemy, raz, dwa, słoneczko. - Zaświergotał, po czym podszedł do okna
i rozsunął rolety. - Szkoda przespać takiego pięknego dnia.
Rozmasowując skronie, spojrzałem na niego jak na idiotę.
- Sev, czy ty jeszcze nie wytrzeźwiałeś?
W odpowiedzi chłopak tylko się zaśmiał. Potem wziął swoje rzeczy oraz
moją kołdrę i poszedł do łazienki.
Co miałem innego zrobić? Wskoczyłem do jego pachnącego winem łóżka i
zasnąłem.
Ale to nie był dobry pomysł, gdyż przyśnił mi się Werner Schuster w
stroju sprzątaczki.
Widocznie sam jeszcze nie wytrzeźwiałem.
Trzydzieści minut później, wyprysznicowany i z czystymi ząbkami,
siedziałem przy stole w jadalni i popijałem wodę z cytryną - przełknięcie
czegokolwiek w postaci stałej było awykonalne. Byłem cały obolały, wciąż miałem
mdłości i czułem się tak, jakby ktoś wwiercał mi się w czaszkę. Reszta drużyny
wcale nie wyglądała lepiej; David zasypiał na ramieniu zmulonego Stephana,
Wellinga jojczał, że boli go główka i że to nasza wina, po czym złapał za serwetkę
i zaczął tworzyć wiersz o swoim kacu (choć on nazywał to bólem
egzystencjalnym, okej), natomiast Wank miał gastro i wpierdalał wszystko, co
znajdowało się na stole. Tylko Sev tryskał energią. Szczebiotał o skokach i
Garmisch, głaskał Wellingę po głowie i podśpiewywał pod nosem "Salsę
Tequilę", dzięki której wczoraj zaczęła się nasza muzyczna kariera. I, no
cóż, ewidentnie był pijaniutki.
- Wiecie - zacząłem, przykładając chłodną literatkę do czoła. - Ostatnim,
co pamiętam jest najebana gęba Żyła i jego "Waka Waka".
- Ruszał się jak Shakira, nie?
- Noo, aż mnie oczy znowu rozbolały. - Bąknąłem. - Jak właściwie wróciłem
do pokoju?
Wszyscy przy stole spuścili wzrok. Aż mnie ciarki przeszły. Co ja znowu
odhoferowałem?!
- Chłopaki...?
- Niosłem cię na plecach - zaczął zniesmaczony Sev. - A ty zarzygałeś
połowę korytarza.
Ach, to tłumaczy te mdłości.
Ale wróć.
SCHEISSE, WAS HABE ICH GEMACHT?!
Jestem skończony. Chłopcy nie dadzą mi teraz żyć. Czy mogę schować się
pod kołdrą wstydu i już więcej nie pokazywać się ludziom na oczy?
- Wisisz mi nowe buty. - Freund przewrócił oczami, a ja spaliłem buraka
tak dorodnego jak przyłapany na oglądaniu świerszczyków Schuster.
- Sorka. - Mruknąłem, spuszczając głowę.
- NASZ PAPIEŻ!!! - Coś krzyknęło mi nad uchem (ała!), po czym zacząłem
być duszony przez, jak się po chwili okazało, Polaków. Kurde, integracja z
Wankiem wyszła im na niekorzyść, teraz jeszcze oni będą odcinać mi dopływ
powietrza.
- Siemka.
- Niech XD będzie pochwalone!
Aha, i oto dostałem bolesnym flashbackiem w twarz. Czy ja wczoraj bredziłem
coś o nowej religii, XD-bogu i moim papiestwie? Czy ja już do reszty
ogłupiałem? I czy muszę krzyczeć w głowie? To boli!
Gott, jestem debilem.
I dlaczego modliliśmy się wczoraj do XD, a nie do moich brwi? Bez dwóch
zdań, są ładniejsze.
- Powodzenia dzisiaj. - Janek klepnął mnie w ramię. - Pamiętaj, niech XD
będzie z tobą! - I odszedł razem z drużyną.
Dojcze, widocznie już mniej skacowani, podśmiechiwali się ze mnie pod
nosami. Frajerzy. Jeszcze miny im zrzędną, kiedy pozamiatam w dzisiejszym
konkursie.
O ile kac minie.
A na kaca jest tylko jeden ratunek.
KAC PARÓWKI!
Tylko chyba wszystkie zeżarł Wank i jestem, za przeproszeniem, w Hofera
dupie.
Eee, to chyba dobrze nie zabrzmiało.
- Czołem, drużyno! - Uśmiechnięty od ucha do ucha, z notatkami pod pachą
dosiadł się do nas Schuster. - Jak nastroje przed konkursem? Zmiażdzymy ich
wszystkich, co? Co się tak nic nie odzywacie? - Trener powiódł po nas czujnym
spojrzeniem. - I dlaczego, Wellingo, cuchniesz wódką?
Zwiesiliśmy głowy, tylko pijaniutki Sev miał tyle odwagi, że hardo
patrzył w oczy trenera z uśmiechem psychopaty na ustach. Keine Ahnung, czy jego najebany mózg zamiast Wernera widział
wkładki?
- Wie trener, jak my z Richie'm wymiatamy na scenie? Normalnie kosmos!
Pokażę, trenerowi, filmik. Jesteśmy najnajnajlepsiejsi!
Do czerwonego nosa Bodmera, co ten Severin odpierdala?! Chyba nie chce...
wyciągnął telefon! Kurde, co robić? Zemdleć? Strącić wszystko ze stołu? Zwrócić
ich uwagę na moje bujne włosy?
ZA PÓŹNO. Sev już pokazywał trenerowi nagrania z naszego występu, a ja
jedynie mogłem bezradnie i ze ściśniętym gardłem przyglądać się temu, jak
Schusterowi zaczyna pulsować żyłka na skroni, a gniew rozświetla jego oczy.
To się dobrze nie skończy.
- CO WY, DO CHOLERY, WCZORAJ ROBILIŚCIE?!
W skali od jeden do dziesięciu jak bardzo mamy przejebane?
XDXDXDXDXDXDXDXDXD
Początek sezonu, a wraz z nim jestem i ja z moim psycholami i nowymi kumplami psycholi. oczywiście na pacie w gapa nie mogła zabraknąć Janka i Dzióbiego!
a jutro zapraszam na coś zupełnie nowego, ale równie niemieckiego:
dzisiaj można zajrzeć, przeczytać prolog, jeśli jeszcze ktoś nie czytał, a jutro wrzucam pierwszy akt!
kussi und bussi!
xD Kam idealnie wbiłaś się w ten bekowy nastrój po konkursie, ricze hardo xD Ogólnie wizja ricza jako papieża jest przerażająca, w ogóle ricz jest przerażający, ale za to jak widać ma w sobie to coś. Coś co porywa tłumy, zmienia stan świata. Aż strach pomyśleć, jaka moc w nim tkwi.
OdpowiedzUsuńPijaniutki Sev i zły Szusta to połączenie, które już całkiem rozłożyło mnie na łopatki. xD Nie wiem, ile towaru przysyła Ci Ricz, ale niech przysyła tyle samo albo i więcej, żebyś pisała jak najczęściej. xD
Niech xD będzie z tobą!
Kocham tych świrów. Zwłaszcza jednego.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak to w sumie skomentować. Skoro xD wyraża więcej niż tysiąc słów...
Po prostu dobrze Cię mieć, bo bez Ciebie nie byłoby xdeizmu i wielu cudownych opowiadań w blogosferze.
Rich papież. XD.
Nic dziwnego, że Polacy stali się pierwszymi wyznawcami xdeizmu. Ale i Sevik się nawrócił i tak ładnie błogosławił dziś nas z wysokości podium w imieniu papieża.
A papież mógłby mieć jakieś lepsze nakrycie głowy.
Dobra, kończę, bo mi trochę odbija.
Kocham ♥♥♥
czy riczowi już kompletnie odjebało? co to jest za koleś? właśnie opuściłam pustelnię niezrozumianego geniusza wellingera, by wpaść w otchłań xdeizmu. mój boże. szczerze mówiąc ten koleś ma tak nierówno pod kopułką, że aż nie wierzę, że on przeżył starcie z alkoholem. w ogóle oni wszyscy są po prostu idealni, zestaw wręcz genialny - zawsze uporządkowany freund, biedaczek wellinga, wanki-porąbanki... no i ricz. o riczu twittery powiedziały już tyle, że ja mogę jedynie zapłakać nad jego odmóżdżeniem. a jednocześnie nad swoim, bo i jego wielbię ogromnie! jak mam żyć, kam? za dużo emocji! za dużo wrażeń! zasypujesz mnie postaciami, przy których resztki mojego mózgu zmieniają się w galaretkę. nic dziwnego, że komentarze wychodzą gówniane, ale xdeizm skutecznie zrzucił mnie z wersalki i od godziny usiłuję wstać.
OdpowiedzUsuńmiszczyni Ty moja. :*
Dłuuugi ten rozdział! Alem dotarła w końcu!
OdpowiedzUsuńI nie wiem od czego zacząć... hm, może od wstania z podłogi, po której się przed chwilą turlałam?
No, serio. To chyba najlepiej oddaje moje wrażenia po tym rozdziale XD
Oraz częstotliwość z jaką używam XD (jestem skrytym wyznawcą!)
Najchętniej pocytowałam połowę rozdziału, ale się nieco ograniczę:
"W skali od jeden do dziesięciu jak bardzo mamy przejebane?" - 120 XD
"Tylko chyba wszystkie zeżarł Wank i jestem, za przeproszeniem, w Hofera dupie.
Eee, to chyba dobrze nie zabrzmiało" - A nagroda miszcza dwuznaczności trafia dooooo...
"Wellinga jojczał, że boli go główka i że to nasza wina, po czym złapał za serwetkę i zaczął tworzyć wiersz o swoim kacu (choć on nazywał to bólem egzystencjalnym, okej)" - czyżby na naszych oczach powstawały "Cierpienia Młodego Wellingi"?
"Hehehe, chyba tak właśnie czuje się kobieta przed okresem.
Czy ja nie mówiłem dzisiaj czegoś o pozbywaniu się ze mnie pierwiastków kobiecych?" - Oj, Riczi, Riczi, co ty możesz wiedzieć o okresie...
"Kamil, nawet ty? Zawsze miałem cię za inteligentnego człowieka"- siła przekonywania Ricza zaiste jest wielka, XD.
"W życiu już nie tknę kadarki, skoro śni mi się po niej Richard papież." - ach gdzie te czasy, kiedy Sevik był abstynentem? (chyba sobie przeczytam w wolnym czasie Patę :P)
" Oho, mi wypominacie spożywanie trunków, a sami najebaliście Seva w cztery dupy, że aż zaczął przeklinać" - SAME.
A POLSKIEJ WÓDKI OBRAŻAĆ NIE WOLNO, O!
Riczi papież, ja wychodzę z inetrnetów. Miło było, pa.
XD XD XD
Żadne iksde już nigdy nie będzie takie samo :,)
E_A :*