Austria
to dziwny kraj.
Niech
Was nie zwiodą piękne widoki, cudowna Bergisel i pyszny Wiener Schnitzel, wszakże Austria to kraj, w którym urodzili się
Adolf Hitler, Manuel Fettner i Conchita Wurst. Kraj, który kocha wiewiórki
szablozębne, skaczące świnie i baby z brodą. Ogarniacie? Bo ja nie.
Ale
ludzie i tak powiedzą, że to ja jestem dziwny.
Cóż,
więc sytuacja wygląda tak, że znowu jesteśmy w Austrii, a dokładnie w Bad
Mitterndorf, gdzie odbędą się Mistrzostwa Świata w Lotach. Właśnie trwa
ceremonia otwarcia, Conchita biega po scenie i śpiewa (no wiecie, atrakcja
wieczoru), a moja drużyna wciąż jest na mnie obrażona za to ostatnie Bischo.
Dosłownie traktują mnie jak powietrze, nawet trener! Za to zdobyłem nowego
przyjaciela - Apoloniusz Tajner, mijając mnie przed dziesięcioma minutami,
puścił do mnie oczko i uśmiechnął się konspiracyjnie. Chyba wybaczył mi, iż nie
wykorzystałem jego rad dotyczących podrywu i uznał, że nadal możemy się
kumplować. W normalnej sytuacji pewnie odwróciłbym wzrok w drugą stronę i
olałbym bossa polskich skoków, ale teraz, gdy każdy się ode mnie odwrócił,
muszę zadbać o to, by mieć jakiekolwiek sojusznika. Tak na wszelki wypadek.
Zawsze istnieje możliwość, że gniew Schustera osiągnie apogeum i trener wyjebie
mnie z drużyny. Ale ja będę mieć wtedy plan B i przyjaciela Apoloniusza, który
przyjmie mnie z otwartymi ramionami i włączy do polskiej kadry. Dziwnie będzie
być Polakiem i zamiast piwa woleć wódkę, ale jeśli życie mnie do tego zmusi to
cóż, przyjmę to na klatę.
W każdym
razie, póki jeszcze mogę nosić kurtkę z przyszytym na ramieniu niemieckim
godłem, muszę stać razem z niemieckim teamem i słuchać ich rozmów na temat
Conchity Wurst. Oczywiście sam się nie odzywam, jakiekolwiek moje słowo jest
ignorowane i muszę przyznać, zaczynam miewać stany, o których wciąż z pasją
nawija Wellinga. Alienacja, niezrozumienie, samotność w tłumie i inne takie.
Żebym tylko z tego wszystkiego nie zaczął pisać wierszy czy rozpraw
filozoficznych, bo wtedy to już sam siebie musiałbym ignorować, a to pewnie
skończyłoby się jakimś rozdwojeniem jaźni.
Trudne
nastały czasy, ale muszę stawić im czoła. Może kumple niedługo się złamią, bo
przecież ja ich nie będę przepraszać. Niby za co? Za to, że się nie załamałem
po TCS i poszedłem w melanż bez nich i mimo zakazu Wernera? Za to, że nie
wykazałem współczucia łysiejącemu Wankowi i nie podałem chusteczki roniącemu
łzy Wellindze? Za to, że uraziły mnie szyderstwa Freunda dotyczące XDeizmu?
Ale
przecież to i tak ja zawiniłem.
Okej,
muszę ogarnąć dupę, bo zaczynam brzmieć jak Richard Freitag męczennik skoków.
- Wiem,
że nie powinienem tego mówić, ale ta Conchita ma lepsze nogi niż moja
dziewczyna. - Powiedział Wank z konsternacją na ryju (jeżu, jak wyłączyć tryb
hejtera?). - Ej, ona jest w ogóle facetem czy babą?
-
Zaglądnij jej pod spódniczkę i się dowiedz. - Zaśmiał się Freund.
- Ona
jest super! Albo on! - Zawołał z entuzjazmem Welli. Któż wie, przez jaką fazę
teraz przechodzi.
Wtem
Conchita zakończyła swój występ, zgarnęła gromkie brawa i zeszła ze sceny, gdzie została otoczona przez spory tłum.
Oczywiście wśród tego zbiegowiska nie mogło zabraknąć skoczków, którzy z pasją
na twarzy próbowali docisnąć się jak najbliżej niej.
- Co
robisz, że masz takie ładne włosy? - Zapytał głośno Dawid Kubacki, z nadzieją
patrząc na brunetkę (bruneta?). Pewnie chciał, by piosenkarka pomogła mu
rozkręcić jego biznes włosomaniaczki.
- Co
robisz, że masz zarost? - Zaraz rzucił z desperacją Wellinga, czym przykuł oczy
zebranych.
Cóż, już
wiemy, jaki jest największy kompleks Andi'ego. A ja naiwny myślałem, że
interesuje go tylko sfera duchowa, a wszelkie aspekty fizyczne schodzą u niego
na bardzo odległy plan.
Conchita
tylko zaśmiała się wdzięcznie, po czym przy pomocy ochroniarzy przedarła się
przez tłum, zostawiając chłopaków bez odpowiedzi na te ważne pytania.
- Co
robisz, że masz zarost? - Przedrzeźniał Welli'ego Wanki, chowając twarz w
dłoniach. - Ty deklu! Przez twoje durne pytanie zwiała i nie mogliśmy z nią
pogadać!
-
Wyluzuj. - Przewróciłem oczami. - Przecież nie jest żadnym ósmym cudem świata,
a Welli jest po prostu bardzo ciekawski, no wiesz, takie są dzieci. -
Próbowałem hamować Andreasa Seniora, gdyż w patrzałkach Andreasa Juniora
dostrzegłem łzy. Przecież to taki wrażliwi chłopiec, wystarczy, że Conchita go
olała, Wank nie musi go dodatkowo dręczyć.
Jejku,
kiedy zrobiłem się taki troskliwy?
- Pytał
się ciebie ktoś o zdanie? - Warknął Wank i mam na myśli, że naprawdę warknął.
Jak pies. Taki buldog co najmniej. - Przecież nie gadasz z nami.
- To wy nie
gadacie ze mną. - Burknąłem, krzyżując na piersiach ramiona.
- Bo
chciałeś, żebyśmy ci dali święty spokój. - Odparował.
Rzuciłem
mu chłodne spojrzenie. Buzował we mnie gniew, ale jednocześnie było mi tak
cholernie smutno. Sami rozumiecie, Wank był moim najlepszym kumplem, mieliśmy
tyle wspólnych wspomnień, tyle dzieliliśmy tajemnic, a on to wszystko
przekreślił.
I
pomyśleć, że oddawałem mu moje zapasy Nudossi.
- Chodź,
Wellinga, zrobimy ci ciepłe kakałko, włączymy Krecika, a potem poczytam ci
Sokratesa na dobranoc. Po łacinie. - Zwróciłem się do Welli'ego, choć mój wzrok
nadal był utkwiony w Wanku. Szach mat, frajerze. Ciekawe, kogo teraz będzie
wolał Andi Junior.
- Pierwszorzędnie!
- Wellinga wzniósł do góry ręce. - Ty przynajmniej nie kaleczysz łaciny tak jak
Sevi. - Rozpromienił się, po czym rzucił mi się na szyję. W sumie to było
całkiem miłe, ale oczywiście nie powiem tego głośno.
- No,
już dobrze. - Odkleiłem go od siebie. - Nie zamieniaj się w Wanka. Na dobre ci
to nie wyjdzie.
Wank
prychnął i odwrócił się do nas plecami. Cóż, choć wygrałem tę bitwę, czułem się
jak przegryw.
XDXDXD
- Scio me nihil scire, Wellingo - rzekłem
za Sokratesem po skończonej lekturze, po czym odłożyłem książkę na szafkę i
szczelniej opatuliłem Andi'ego kołderką. Przez chwilę walczyłem z ojcowskim
odruchem ucałowania chłopca w czoło, ale na szczęście się powstrzymałem. Nie
wiem, co się ostatnio ze mną dzieje. Czy to obudził się we mnie rodzicielki
instynkt czy tak bardzo tęsknię za przyjaciółmi, że troszczę się pilnie o tego,
który mi pozostał?
-
Dlaczego jesteś smutny, Richie? - Zapytał sennie Welli. W gruncie rzeczy był
dobrym chłopcem, więc nie wiem, dlaczego tak często po nim jechaliśmy.
Westchnąłem
głośno, wygładzając fałdę na kołdrze blondyna.
- To
wszystko mnie przerasta, wiesz? - Zacząłem łagodnie. - Brakuje mi chłopaków.
- Oni
ostatnio są okropni. - Poskarżył się Wellinga. - Śmieją się z moich wierszy
jeszcze głośniej niż dotychczas i każą mi nosić swoje narty. Myślę, że to przez
to, że im ciebie też brakuje. Tylko nie wiedzą, jak to powiedzieć.
Czy
powinienem się złamać i wyciągnąć pierwszy rękę? Przełknąć dumę i przeprosić?
Wypiąć się na własne zasady i odzyskać przyjaciół?
- Teraz
pewnie będą jeszcze gorsi. Przez to, że przeze mnie uciekła Conchita. - W oczach
małolata pojawiły się łzy, a jego usta zaczęły niebezpiecznie drżeć.
Poklepałem
chłopaka po policzku, czując jak zaczyna mi się rozjaśniać w głowie. Trybiki
poszły w ruch, a diaboliczny pomysł z sekundy na sekundę coraz bardziej się
krystalizował. Bingo! Jeszcze nie wszystko stracone!
-
Richie?
- Mam
plan! - Krzyknąłem rezolutnie. - Znowu nas pokochają, gdy przyprowadzimy do
nich Conchitę.
Wellinga
wyglądał na nieprzekonanego.
- Ale
jak chcesz to zrobić?
W
odpowiedzi tylko uśmiechnąłem się przebiegle.
XDXDXD
Staram
się być dobrze poinformowany w różnych dziedzinach, bo, jak mawia mój Vater, nigdy nie wiadomo, co kiedy się
przyda. Dlatego wiedziałem, że dzisiejszą noc Conchita miała spędzić w hotelu,
w którym nocowaliśmy i my. Jedyną niewiadomą pozostawał numer pokoju, ale to
tylko kwestia czasu, aż to rozkminię. Przysięgam, znajdę ją, choćbym miał pukać
do każdych drzwi po kolei.
Ale to
był plan B.
Plan A
natomiast miał twarz, do której wzdychała połowa nastolatek spod skoczni.
-
Naprawdę muszę to robić? - Welli z niepewną miną poprawił swoją odświętną,
białą koszulę, którą spakowała mu Frau Wellinga na wypadek, gdyby jej syn
został mistrzem świata w lotach. - To idiotyczne.
- Nie
marudź. I dlaczego zapiąłeś się jak zakonnica po samą szyję? - Odpiąłem mu
kilka górnych guzików koszuli, zmierzwiłem włosy i strzepnąłem niewidzialny
pyłek z jego ramienia. Wyglądał świetnie, a co ważniejsze dojrzalej. Zupełnie
nie jak dzieciuch, którym był.
-
Dlaczego to ty nie możesz tego zrobić? - Andreas buntowniczo skrzyżował ręce na
piersiach.
Aż
syknąłem z przejęcia. Jeszcze pognie swoją koszulę i czar pryśnie!
Wywróciłem
oczami.
- Też
tego nie rozumiem, ale większość kobiet bardziej wodzi oczami za tobą niż za
mną. - Przyznałem. - Recepcjonistka na pewno ci się nie oprze.
Chłopak
zaczerwienił się po koniuszki włosów. Nerwowo przeczesał swoje włosy, po czym
wziął uspokajający oddech. Jego dłonie drżały.
- Ale to
ty lepiej znasz się na kobietach. Ja nigdy nawet nie flirtowałem!
-
Będziesz świetny, tylko pamiętaj o radach Apollach, o których ci mówiłem. -
Przykazałem mu, po czym zacząłem wypychać go w stronę recepcji. - No dalej,
Wellinga. Potrafisz być czarujący, przecież wszyscy to wiemy. Laska będzie
miała kisiel w gaciach.
Andreas
obdarzył mnie pełnym niezrozumienia spojrzeniem.
Zaśmiałem
się.
- Będzie
tobą zachwycona. Idź.
I
popchnąłem go niemal na środek recepcji, po czym sam schowałem się za filarem i
nastawiłem uszów.
Wellinga
chrząknął, a młoda recepcjonista uniosła wzrok znad komputera i obdarzyła
blondyna miłym uśmiechem.
- Pomóc
w czymś?
Policzki
chłopaka znowu zapłonęły. Nonszalancko (jak na swoje standardy) podszedł do
biurka i oparł się o blat. Jasne, próbował być wyluzowany i odrobinę arogancki,
ale mimo wszystko wyglądał jakby połknął kija.
Nieśmiało
uniósł wzrok na kobietę, po czym uśmiechnął się szeroko. Blondynka na chwilę
znieruchomiała, a jej twarz zaraz oblał rumieniec. Ha, wiedziałem, że właśnie
tak zareaguje na Wellingę.
Ten
gówniarz jest taki nieświadomy daru, jaki w sobie nosi.
-
Właściwie to tak. - Odparł Welli. O Walterze słodki, dostał szczękościsku czy
co? Jego uśmiech zaczyna być creepy.
Ale na
szczęście ta recepcjonistka jest tak zachwycona chłopakiem, że nawet tego nie
dostrzega.
-
Pani... Ottilie. - Przeczytał jej imię z plakietki przypiętej do jej uniformu.
- Mogę mówić pani po imieniu?
Ottilie
zachichotała.
- Jasne.
Przynajmniej póki moje szefostwo się nie dowie. - Puściła mu oczko, przez co z
kolei zarumienił się skoczek.
- Jestem
Andreas. - Podał jej dłoń. - Może wiesz. - Dodał niepewnie.
W sumie
obserwowanie podrywu Wellingi było zabawnym doświadczeniem. Szkoda tylko, że
jego błędy w tej sytuacji nie śmieszyły, a jedynie wprawiały w drżenie serca.
Jeden zły ruch i wszystko przepadnie.
-
Pewnie. - Blondynka znowu zachichotała, po czym zaczęła nawijać długie kosmyki
włosów na palec.
-
Ottilie. - Andi błysnął uśmiechem. - Ta bluzka świetnie na tobie leży, ale
jeszcze lepiej wyglądałaby na podłodze w mojej sypialni. - Wypalił.
Kobieta
momentalnie się wyprostowała i spiorunowała blondyna wzrokiem, a ja aż palnąłem
się otwartą dłonią w twarz. Czy on w tej głowie ma cokolwiek mózgopodobnego?
Czy on chce wszystko popsuć?
AAAAA!
UGRRRR!
SCHEISSE!
Jednak
to ja mogłem iść spróbować ją wyrwać.
- To
znaczy... - Wellinga chrząknął, po czym uśmiechnął się i pewien siebie spojrzał
na Ottilie z dozą zuchwalstwa. - Tak zapewne powiedziałby każdy przeciętny mężczyzna.
Ja jednak chcę powiedzieć, że... - Blondyn nachylił się ku dziewczynie i,
zaglądając w jej zagniewane oczy, złapał delikatnie jej dłoń. - Lecz choćby jej oczy były na niebie, a owe
gwiazdy w oprawie jej oczu, blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy.
O w
dupę.
Teraz
pojechał.
Aż nie
wiem, jak to skomentować.
Ale
najważniejsze, że twarz Ottilie się rozpromieniła i przysięgam, jej oczy
wyglądały jak dwa serduszka.
- Czy ty
recytujesz mi Szekspira? - Zapytała, prawie tracąc oddech. Przepadła.
Całkowicie.
Andi
zaśmiał się pod nosem.
- Wypij
ze mną jutro kawę, a chętnie ci jeszcze porecytuję. - Posłał jej łobuzerski
uśmiech. Coraz lepiej zaczynał sobie radzić z bajerowaniem kobiety.
Note to self: dziewczyny lecą na
mieszankę bad boy'a, poety i uroczego chłopca. Dobrze wiedzieć.
Może
jednak powinien podebrać Andi'emu jedną z jego książek i nauczyć się kilku
wierszyków. Tak prowizorycznie.
Jejku,
ja tu gadu-gadu, a Wellinga przechodzi do rzeczy.
- Wiesz,
Ottilie... Nie kryjąc, bardzo zależałoby mi na jednej drobnej informacji. -
Wciąż gładził jej dłoń, a dziewczyna trzepotała rzęsami jak szalona. - Byłbym
bardzo rady, gdybyś zdradziła mi, w którym pokoju jest zameldowana Conchita
Wurst.
Twarz
dziewczyny przeciął grymas.
-
Niestety nie mogę udzielać ta...
-
Ciii.... - Welli przyłożył do jej ust palec, uciszając ją. - To będzie taka
nasza mała tajemnica. Ottilie, proszę.
Cóż,
dziewczyna przez chwilę naprawdę ze sobą walczyła, ale w końcu okazała się być
bezsilna wobec uroku Andreasa. Welli wrócił do mnie z szerokim uśmiechem na
ustach, mając na kartce nie tylko numer pokoju Conchity, ale również telefonu
Ottilie.
- Udało
się! - Przybił ze mną piątkę. - Ale następnym razem to ty będziesz zdobywać
serca niewiast. To jest straszne. I nieuczciwie. Musiałem ją oszukać! Teraz
przez tydzień będę musiał żyć o chlebie i wodzie, by wynagrodzić Bozi me
grzechy.
- Nie
zapomnij o jutrzejszej randce z Ottilie. - Śmiejąc się, puściłem mu oczko, po
czym ruszyłem na piąte piętro.
Wellingę
jakby zamurowało. Przez chwilę stał w miejscu, ale w końcu postanowił do mnie
dołączyć.
- Mogę
odwołać spotkanie? Powiedzieć, że trener mi zakazał? Ale wtedy ją okłamię... Na
Seneke, w co ja się wpakowałem. - Panikował blondyn.
Urocza
jest ta jego niewinność.
- Tak na
marginesie... Skąd wytrzasnąłeś ten tekst z bluzką? - Wywróciłem oczami. - Masz
szczęście, że laska była fanką Szekspira.
Andi
zarumienił się.
- Wanki
tak mówi do dziewczyn.
- I
dlatego żadnych nie wyrywa. - Prychnąłem. - Chyba lepiej mówić do nich wierszem
niż lecieć takimi tekstami.
-
Zapamiętam. Tak na przyszłość. Kiedyś w końcu będę musiał się zakochać i
szczerze flirtować, prawda? Po to, by przeżyć romans stulecia i zostać ze
złamanym sercem, które pozwoli napisać mi dzieło życia.
Zerknąłem
na niego z ukosa. Jednocześnie kocham i nienawidzę, kiedy włącza mu się ta faza
nieszczęśliwego twórcy.
-
Optymista z ciebie. - Skwitowałem.
- Wiem,
powinien poczytać weselsze książki. Następnym razem przeczytasz mi na dobranoc
fraszki Kochanowskiego?
- Jasne.
Byle nie w oryginale. O, pokój Conchity.
Zatrzymaliśmy
się przed drzwiami, za którymi - według naszych ustaleń - odpoczywała
austriacka gwiazda. Miałem nadzieję, iż mimo późnej pory, nie będzie miała nam
za złe odwiedzin, co więcej, że wzruszy ją nasza opowieść i pomoże nam odzyskać
kumpli.
Zawsze
lepiej wierzyć w szklankę do połowy pełną.
Wziąłem
głęboki oddech, po czym trzykrotnie uderzyłem zaciśniętą pięścią w drzwi.
Sekundy dłużyły się niemiłosiernie, ale w końcu usłyszeliśmy charakterystyczne
szuranie kapci. Drzwi się otworzyły, a my ujrzeliśmy Conchitę w szlafroku i z
maseczką na twarzy. Uśmiechnąłem się szeroko, dyskretnie trącając Welli'ego, by
dać mu znak, aby poszedł w moje ślady i również obdarzył piosenkarkę radosnym
uśmiechem. Gwiazda przez chwilę lustrowała nas wzrokiem, po czym cała wręcz
rozjaśniała. Złapała Wellingę za policzki tak jak to robią wyłącznie
nadopiekuńcze i ciekawskie ciocie, i zaczęła wręcz rozpływać się nad blondynem.
- Jaki
uroczy chłopiec, o matulu. - Zaświergotała. - Słodziutki jak miód.
Andi
uśmiechnął się z przymusem. W tym momencie chyba przestał być jej fanem.
-
Chwila, czy to nie ty pytałeś się mnie dzisiaj o zarost? - Zaśmiała się,
puszczając twarz Wellingi, po czym gestem pozwoliła nam wejść dalej. - Jesteś
totalnie cute. Jak cię nazywają,
skarbeńku?
-
Anandreas. - Wydukał najwyraźniej zszokowany.
- Nie
przejmuj się, Andreasie, jeszcze też będziesz mieć taką brodę. - Pocieszyła go.
- A ty? - Zwróciła się w moim kierunku, patrząc na mnie przenikliwym wzrokiem.
Trochę
się zakłopotałem.
- Nie
planuję na razie zapuszczać brody. - Odparłem, przestępując z nogi na nogę.
Conchita
zaśmiała się głośno.
-
Uroczy. Chodziło mi o twoje imię.
-
Richard.
- I
przyszliście, bo...?
Wziąłem
głęboki oddech.
-
Ostatnio pokłóciliśmy się chłopakami z drużyny i pomyśleliśmy, że jeśli
przyprowadzimy cię do nich i, no nie wiem, porobisz sobie z nimi zdjęcia, oni
będę szczęśliwi i się z nami pogodzą.
Piosenkarka
uniosła brwi.
- A nie
łatwiej ich przeprosić?
- Mamy
rozmach. - Wtrącił niepewnie Welli. - Uwielbiają cię.
- Niby
dlaczego miałabym wam pomóc? - Conchita wywróciła oczami, po czym usiadła na
krześle, zakładając nogę na nogę. Z jednej strony wydawała się być bardzo miła
(w końcu wpuściła nas do środka i nie patrzyła na nas jak na debili), ale z
drugiej czuć było wokół niej aurę niesamowitości.
- Bo
masz dobre serce? - Podpowiedziałem. - I nie potrafisz oprzeć się błagającym
oczkom tego rozkoszniaka? - Szturchnąłem Wellingę w ramię.
- Och,
ty też masz słodki uśmiech, przystojniaku. - Rzuciła piosenkarka, na co momentalnie się
zaczerwieniłem. Cóż, tego się nie spodziewałem. - Z chęcią bym się z tobą
umówiła, gdyby nie fakt, że rano wyjeżdżam. - Dodała ze szczerą troską.
Aż się
zakrztusiłem własną śliną. Co do choinki...?
- Richie
też z chęcią by się z tobą umówił. - Przytaknął Welli, za co miałem ochotę spalić jego wszystkie ulubione książki. - Ale nie przejmuj się,
możecie spędzić dzisiaj trochę czasu razem, wystarczy, że przyjdziesz do nas i
chłopaków. - Uniósł pytająco brew.
A to
spryciuch. Muszę pamiętać, by go potem pochwalić za to cwane zagranie, choć nie
podoba mi się, że użył mnie, jako karty przetargowej.
Bo niby
co? Randka z Conchitą? Czy mi naprawdę aż tak zależy na przyjaźni z moimi
drużynowymi psycholami?
Najwyraźniej.
- W
takim razie, okej. Pozwólcie tylko, że zmyję maseczkę i przebiorę się w coś
stosowniejszego i zaraz do was zejdę.
To chyba
nie dzieje się naprawdę.
Ale
najważniejsze, że się udało.
XDXDXDXDXDXDXD
wracam, niosąc ze sobą najdłuższy rozdział w historii psycholi
fajnie było znowu być Riczem! :D
ZAWYŁAM na tekst wellingi! przysięgam! a to wielka rzecz, bo ostatnio zasadniczo mi smutnawo. poprawiłaś mi humor skutecznie. tak się cieszę, że wróciłaś i że znowu jesteś riczem. KOCHAM!
OdpowiedzUsuńomg. ostatnio życie jest raczej gorsze niż lepsze, ale przynajmniej przez chwilę było jednak lepsze.
OdpowiedzUsuńlof.
KAM. XD Wiedz, że siedzę teraz cała posmarkana i zachrypnięta ze śmiechu i to jest tylko i wyłącznie Twoja wina, bo czuję, że zaraz stracę głos. WYJĘ. I mam ochotę założyć ludziom bana na pisanie o Niemcach, bo to, jak Ty ich kreujesz jest jedyne i niepowtarzalne i po prostu nie da się stworzyć lepszych kreacji, od tego kopniętego xD Ricza, beksy Wellingi, Wanka buldoga i całej reszty. To jest prawdziwy majstersztyk i ja nie wiem jak Ty to robisz, albo raczej co ćpiesz (podejrzewam, że ricz Ci coś podsyła, tylko się tym nie chwalisz), ale nie przestawaj (?). XD
OdpowiedzUsuńSłuchaj, Ricz Riczem, jest boski. Ale Wellinga w tym rozdziale... No ja muszę to napisać: ZMIAŻDŻYŁ. I za to go kocham. On jest fenomenalny. Ten tekst na podryw, potem Szekspir, a na końcu pomoc w sprowadzeniu Konczity... O matulu, bohater rozdziału, kc za niego tak bardzo. XD
NO I KONCZITA. Popłakałam się na tej ostatniej scenie z nią. Z nim. Z TYM. I dosłownie słyszałam w swojej głowie jak ona mówi to wszystko swoim głosem, przy czym jej teksty były tak true, że cóż XDDDDDDD Boję się tego spotkania z reszta Niemiaszków, ale mam nadzieję, ze przyniesie ono oczekiwane zamiary. Nie po to Wellinga się poświęcał, aby coś miało pójść źle!
Płakuniam dalej i śmieję się i o rany, aleś mi humor na dobranoc zrobiła. Jesteś najlepsza, Kam. Absolutnie fenomenalna!
Czekałam, czekałam i się doczekałam na to cudeńko! Randka z Conchitą, Cam leżę i nie wstaję, przebiłaś nawet Ricza papieża.I to po czym? Po tym jak ostatnio w klubie delikatnie rzecz ujmując się skompromitował teraz dla dobra wyższego jest w stanie na takie wyrzeczenia. Wszystko dla przyjaciół, jak oni mogą się na biednego Rysia się gniewać? po tym z jakim poświęceniem pomagał Sevikowi w depresji i jeszcze odtwarzał środowisko naturalne Wanka! Phi niewdzięcznicy! Dobrze, że ma do pomocy Wellinegra który jak potrzeba rzuca cytatami Szekspira. Co jak co ale sama bym takiemu blondaskowi nie odmówiła xD Nie wiadomo czy powinniśmy się cieszyć czy bać, że młody nabiera wprawy w bajerowaniu lasek oby już więcej nie brał przykładu z Wankozura chyba dostał nauczkę jak się to kończy. W ogóle odczytuję, że oprócz głównego dania wieczoru to jednak przyjaźń wypływa na motyw przewodni. Richi troszczący się o Wellingę, Wellinga pomagający Rysiowi odzyskać pozostałych kumpli i Piątek gotowy postawić wszystko na jedną kartę w walce o przyjaźń. Zapomniałabym o Polo Tajnerze całkiem nowym przyjacielu Freitaga i jego cennych radach przechodzących na kolejnych członków skocznej drużyny. I na koniec też uważam, że Austria to dziwny kraj wydała na świat takiego np: Krafta XD. Podsumowując: majstersztyk i nutka niepewności jak rozwinie się znajomość Ricza z kobietą z brodą :3 Niech moc Ricza będzie z Tobą!/~ Isia.
OdpowiedzUsuńJak ja kocham Ricza!<3 Rysiek, nie martw się, jak będziesz musiał zostać Polakiem, to ja się Tobą zaopiekuję i nauczę Cię, jak pić polską wódkę. Tęsknię za Wankiem chodzącym przytulasem, muszą się koniecznie szybko pogodzić, bo nie pasuje mu ta sroga mina. A Wellinga i jego tekst o bluzce mnie totalnie rozwalił, kto by pomyślał, że w depresyjno-refleksyjno-werteryczno-romantycznym Andim drzemie taki lowelas. Chociaż ten tekst brzmi mi bardziej,jakby go podsłuchał u Apolla, a nie u Wanka. Ale nie oszukujmy się, Wellinga z rozwianym włosem, w rozchłestanej koszuli i Shakespearem na ustach mnie też by kupił. Już nie mogę się doczekać Conchity dostawiającej się do Freitaga. Ricz, trzymaj się!xD
OdpowiedzUsuńPsychole wróciły. A zwłaszcza jeden. ♥
OdpowiedzUsuńKocham Cię Cam za to, że pozwalasz Riczowi przez siebie przemawiać, serio. Ten rozdział zrobił mi dzień, tydzień, miesiąc. Po prostu xdeizm.
Że Austria to dziwny kraj, to się akurat zgodzę, bo patrząc na ich obecną kadrę... cóż.
Ricz w tym rozdziale jest taki ludzki i opiekuńczy, że wytypowałam go na ojca moich dzieci. Ale to za chwilę, bo wcześniej jeszcze Ricz ujawnia swój plan B.
Serio dla niego w byciu Polakiem najdziwniejsze byłoby to, że wolałby wódkę zamiast piwa? XD
W ogóle to smutno bardzo, że on taki wyobcowany się czuje, to naprawdę może prowadzić do jakiś poetyckich uniesień. Chociaż ja osobiście sądzę, że on urodził się z rozdwojeniem jaźni, więc raczej mu to nie zaszkodzi.
Kto by pomyślał, że Wank dostanie takie bzika na Conchitę, że będzie taki okrutny dla Wellingi. Na szczęście Ricz tym razem okazał serce i postanowił się zająć tym chodzącym nieszczęściem. Nawet jeśli w ten sposób chciał tylko utrzeć nosa Wankowi, to i tak brawo on.
A potem to już w ogóle ciężko cokolwiek komentować. Podryw Wellingi, zachwyty Conchity nad Wellingą, Ricz, który z zakłopotaniem wyznaje, że nie zamierza zapuszczać brody, Conchita zachwycająca się uśmiechem Ricza i chcąca się nim umówić, cwaniak Wellinga, który jest gotów poświęcić Ricza dla dobra sprawy... wiesz, Cam, to jest już takie niekończące się riczenie i ja naprawdę nie mogę tego jakoś szczegółowo analizować, bo nawet ogólne wspomnienie tych scen, wywołuje u mnie ból brzucha ze śmiechu.
I ja naprawdę nie obrażę się, jeśli kolejne rozdziały będą dłuższe i jeśli będą równie psychiczne.
Kocham Cię Cami tak mocno jak Ricz kocha XD
KAM xD Generalnie nie popieram brania narkotyków, ale Ty narkotyki od ricza możesz brać ciągle i jak najczęściej xD Jeśli tylko mają powstawać takie rozdziały, bo czytając to trzeci raz nadal riczę i się duszę xDDDDDDDDDDD Co się tu w ogóle stało. Conchita, Wellinga podrywacz, Ricz mózgiem genialnego planu, o mamuniu!
OdpowiedzUsuńTo było straszne, jak grupa odrzuciła Ricza. Tak mi go było szkoda, bo to przecież takie społeczne stworzenie jest. Nie dałby rady żyć samotnie. Na szczęście miał Wellingę, który jest dobrym chłopcem. No ale potem xDDDDDDDDD Kurde, nie spodziewałam się, że Ricz będzie w stanie wykombinować tak skomplikowaną operacją. Operację "Conchita". Szanuję wellingę podrywacza. uczeń przerósł mistrza. Ale szanuję też poświęcenie Ricza dla kolegów, no bo hej, ja tu już tęsknie za scenami z Rudym i Wankiem pełnym miłości. Ten kryzys nie może trwać wiecznie!
kc Kam, jesteś moim Bogiem, a ricz nałogiem. Pisz dalej jak najwięcej, bo nikt nie wchodzi w głowę ricza tak, jak robisz to Ty <3 <3 <3 <3
Borze szumiący i zielony, jak ja się teraz turlam ze śmiechu! Tulululu z jednej strony pokoju na drugą! XD
OdpowiedzUsuńKrótkie podsumowanie Austrii w punkt xD ratuje ją tylko wydanie na świat Mozarta, Arnolda Schwarzeneggera i Miśka Hajbeka :p
Biedny Riczi :( koledzy go opuścili. Ale zaskarbił sobie miłość Wellingi, takie dwa wyrzutki dojczowskiego społeczeństwa.
No i ta (ten...?) Conchita! Pytanie Dawida za 100 punktów!
Plan Richarda na odzyskanie przyjaciół i biedny Welliś zmuszony do flirtu (ps: tez sie nie dziwie, ze Wank nikogo nie umie wyrwac). I czy mi się wydaje czy wkopał Ryśka w randke z Conchitą jako zemstę za randkę z recepcjonistka? W sumie dobry sie robi w te flirty mały Wellinga ;)
Tekst o fraszkach xD zacytowałabym kilka innych, które skradły me serce (oraz oddech), ale warunki techniczne (telefon) mi nie pozwalają :(.
I ciekawe czy plan z Conchitą wypali.oraz jak wypadną obie randki?
Czekam na ciąg dalszy, Kam. ZADNEGO ZAWIESZANIA, JASNE?
No dobra, bo beka z Ricza, beką z Ricza, ale mogłabym wreszcie oprócz umierania z niej, kilka słów tu napisać, nie?
OdpowiedzUsuńPowiem Ci Cam, że powinni Cię zatrudnić jako prywatnego psychiatrę tego karzełka, wysłanego na ciężką misję rozpracowania doktryny xDeizmu. I płacić fortunę, bo to przecież warunki skrajnego zagrożenia życia. Rozumiesz tą małą, włochatą patologię jak nikt i wiesz co tworzy się w jej głowie (chciałam napisać mózgu, no ale... XD).
Ricz zapomniał, że między TCS a MŚ w lotach, jest Willingen. Ale cóż w tym dziwnego. Miał pewnie tak ważne zajęcia, że jego wielce pojemny łeb nie odnotował tak przyziemnego faktu, jak upływ jednego tygodnia.
W każdym razie co do Austrii muszę się z nim zgodzić. Kiedyś się myślało, że to kraj idealny. No i może sam kraj i faktycznie, ale szczurowiewiórki, które wydał na świat i nazwał swoimi obywatelami już niekoniecznie. A dokładnie to wcale.
Ja wiem, że Apollo to guru bynajmniej niejednej skocznej duszyczki, ale czy Riczowi tak już spadła samoocena, że myśli, że może znaleźć przyjaciół tylko w przedziale wiekowym 60+? Dobrze, że jeszcze tak samo nie gustuje w kwestii kobiet, które próbuje wyrwać. I nie stwierdza, że skoro jego nowy kumpel w jedną stronę, to on musi w drugą, żeby zachować równowagę na świecie.
'Co robisz, że masz zarost'xD Biedny Wellinga. Nie zauważa zalet swojej chłopięcej urody i chce stać się bardziej męski. Ale, że podoba mu się muzyka Conhity? Ja myślałam, że taki miłośnik Sokratesa i Goethego, to tylko Mozart czy Beethoven. No chyba, że serio przymilał się, żeby dostać rady w kwestii zapuszczania brody. Na kumpli nie ma co liczyć, to trzeba znaleźć nową drogę do celu.
Trochę straszne jest to co dzieje się w dojczowym psychiatryku. Narodziny nowej religii podczas sylwestrowej paty, zapoczątkowały poważny rozłam w niemieckim stadku. Bo, że Ricz i Wanki mieliby się trwale nienawidzić? Co to to nie, misja Conhita była więc niezbędna. Ale zanim jeszcze o tym to rozwaliła mnie ta dyskusja o kreciku i czytaniu na dobranoc. Zupełnie jak na rozprawie rozwodowej jakiegoś rozwalonego małżeństwa, gdy każde stara się przekonać dziecko, że z nim będzie mu lepiej. Z tym, że Wellinga zamiast ojca i matki, ma trzech walczących ojców. I na ten moment Ricz odnosi wielkie (swoje pierwsze jakiekolwiek od wielu lat) zwycięstwo. Krówka chwilowo wybiera jego.
Ale ojcowska troska i chęć pocałowania CHŁOPCA w czółko xDDDDDD Dziwna to rodzina, w której dzieciaczek przerasta vatera swego, o trzy głowy, ale nie od dziś wiadomo,że mówimy o patologii. W każdym razie w Riczu obudziły się głębsze uczucia. Tęskni za kumplami, martwi się o młodego... Może ten xDeizm to jednak jakaś religia miłości? Z tym, że zaraz później jej papież przypomina sobie, iż życie bez szajsu to nie życie i postanawia odszukać Conhitę. I człowiek sam już nie wie, czy czytać dalej czy najpierw się wyriczeć na zapas, żeby potem nie umrzeć z nadmiaru riczenia xD
Podryw Wellingi xDDDDDD Podziwiam Ricza za odwagę, bo już chyba pukanie do każdych drzwi, byłoby bardziej sensownym pomysłem. Nie dość, że mały biedaczek musi iść teraz na randkę i jeszcze przez przypadek straci swoją świętą niewinność, to jeszcze w ramach pokuty za złe zamiary, postanowi się zagłodzić. Myślę, że jak tak bardzo chce zadośćuczynić swój występek to miesiąc bez fraszek Kochanowskiego będzie lepszy niż popadnięcie w anoreksję. I jak on ma takie wyrzuty sumienia, za umówienie się na randkę, to strach pomyśleć co by wyprawiał gdyby do czegoś doszło xDDDDDD
Ricz recytujący laskom Szekspira? Nie, myślę, że z tym jego xD na mordce, to stanowczo nie wypali. Lepiej niech wyrywa na swoje papieskie nakrycie głowy. Szanse na powodzenie równie małe, a przynajmniej nie zatraci własnej osobowości xD
Ale, że Conhita zamarzyła o randce z Riczem XDDDDDDDDD Tylko niech Wank nie kontynuuje przy niej rozważań czy to baba czy jednak chłop, bo to może spieprzyć cały genialny plan. Zresztą oni i tak coś spieprzą. Po to chyba się narodzili.
Jezu, prochy od Ricza powinny zostać pierwszymi absolutnie zalegalizowanymi narkotykami. Ile one dają radości, to nikt nie jest w stanie określić xDDD
UsuńPisz nam dalej pięknie tą patologię i czekam na Ricza pogromcę szczurów xDDDDDDDDD
Weny:*
PS. Właściwie komentarzem mogłoby być jedno wielkie xD