środa, 15 marca 2017

#14



Austria to dziwny kraj.
Niech Was nie zwiodą piękne widoki, cudowna Bergisel i pyszny Wiener Schnitzel, wszakże Austria to kraj, w którym urodzili się Adolf Hitler, Manuel Fettner i Conchita Wurst. Kraj, który kocha wiewiórki szablozębne, skaczące świnie i baby z brodą. Ogarniacie? Bo ja nie.
Ale ludzie i tak powiedzą, że to ja jestem dziwny.
Cóż, więc sytuacja wygląda tak, że znowu jesteśmy w Austrii, a dokładnie w Bad Mitterndorf, gdzie odbędą się Mistrzostwa Świata w Lotach. Właśnie trwa ceremonia otwarcia, Conchita biega po scenie i śpiewa (no wiecie, atrakcja wieczoru), a moja drużyna wciąż jest na mnie obrażona za to ostatnie Bischo. Dosłownie traktują mnie jak powietrze, nawet trener! Za to zdobyłem nowego przyjaciela - Apoloniusz Tajner, mijając mnie przed dziesięcioma minutami, puścił do mnie oczko i uśmiechnął się konspiracyjnie. Chyba wybaczył mi, iż nie wykorzystałem jego rad dotyczących podrywu i uznał, że nadal możemy się kumplować. W normalnej sytuacji pewnie odwróciłbym wzrok w drugą stronę i olałbym bossa polskich skoków, ale teraz, gdy każdy się ode mnie odwrócił, muszę zadbać o to, by mieć jakiekolwiek sojusznika. Tak na wszelki wypadek. Zawsze istnieje możliwość, że gniew Schustera osiągnie apogeum i trener wyjebie mnie z drużyny. Ale ja będę mieć wtedy plan B i przyjaciela Apoloniusza, który przyjmie mnie z otwartymi ramionami i włączy do polskiej kadry. Dziwnie będzie być Polakiem i zamiast piwa woleć wódkę, ale jeśli życie mnie do tego zmusi to cóż, przyjmę to na klatę.
W każdym razie, póki jeszcze mogę nosić kurtkę z przyszytym na ramieniu niemieckim godłem, muszę stać razem z niemieckim teamem i słuchać ich rozmów na temat Conchity Wurst. Oczywiście sam się nie odzywam, jakiekolwiek moje słowo jest ignorowane i muszę przyznać, zaczynam miewać stany, o których wciąż z pasją nawija Wellinga. Alienacja, niezrozumienie, samotność w tłumie i inne takie. Żebym tylko z tego wszystkiego nie zaczął pisać wierszy czy rozpraw filozoficznych, bo wtedy to już sam siebie musiałbym ignorować, a to pewnie skończyłoby się jakimś rozdwojeniem jaźni.
Trudne nastały czasy, ale muszę stawić im czoła. Może kumple niedługo się złamią, bo przecież ja ich nie będę przepraszać. Niby za co? Za to, że się nie załamałem po TCS i poszedłem w melanż bez nich i mimo zakazu Wernera? Za to, że nie wykazałem współczucia łysiejącemu Wankowi i nie podałem chusteczki roniącemu łzy Wellindze? Za to, że uraziły mnie szyderstwa Freunda dotyczące XDeizmu?
Ale przecież to i tak ja zawiniłem.
Okej, muszę ogarnąć dupę, bo zaczynam brzmieć jak Richard Freitag męczennik skoków.
- Wiem, że nie powinienem tego mówić, ale ta Conchita ma lepsze nogi niż moja dziewczyna. - Powiedział Wank z konsternacją na ryju (jeżu, jak wyłączyć tryb hejtera?). - Ej, ona jest w ogóle facetem czy babą?
- Zaglądnij jej pod spódniczkę i się dowiedz. - Zaśmiał się Freund.
- Ona jest super! Albo on! - Zawołał z entuzjazmem Welli. Któż wie, przez jaką fazę teraz przechodzi.
Wtem Conchita zakończyła swój występ, zgarnęła gromkie brawa i zeszła ze sceny,  gdzie została otoczona przez spory tłum. Oczywiście wśród tego zbiegowiska nie mogło zabraknąć skoczków, którzy z pasją na twarzy próbowali docisnąć się jak najbliżej niej.
- Co robisz, że masz takie ładne włosy? - Zapytał głośno Dawid Kubacki, z nadzieją patrząc na brunetkę (bruneta?). Pewnie chciał, by piosenkarka pomogła mu rozkręcić jego biznes włosomaniaczki.
- Co robisz, że masz zarost? - Zaraz rzucił z desperacją Wellinga, czym przykuł oczy zebranych.
Cóż, już wiemy, jaki jest największy kompleks Andi'ego. A ja naiwny myślałem, że interesuje go tylko sfera duchowa, a wszelkie aspekty fizyczne schodzą u niego na bardzo odległy plan.
Conchita tylko zaśmiała się wdzięcznie, po czym przy pomocy ochroniarzy przedarła się przez tłum, zostawiając chłopaków bez odpowiedzi na te ważne pytania.
- Co robisz, że masz zarost? - Przedrzeźniał Welli'ego Wanki, chowając twarz w dłoniach. - Ty deklu! Przez twoje durne pytanie zwiała i nie mogliśmy z nią pogadać!
- Wyluzuj. - Przewróciłem oczami. - Przecież nie jest żadnym ósmym cudem świata, a Welli jest po prostu bardzo ciekawski, no wiesz, takie są dzieci. - Próbowałem hamować Andreasa Seniora, gdyż w patrzałkach Andreasa Juniora dostrzegłem łzy. Przecież to taki wrażliwi chłopiec, wystarczy, że Conchita go olała, Wank nie musi go dodatkowo dręczyć.
Jejku, kiedy zrobiłem się taki troskliwy?
- Pytał się ciebie ktoś o zdanie? - Warknął Wank i mam na myśli, że naprawdę warknął. Jak pies. Taki buldog co najmniej. - Przecież nie gadasz z nami.
- To wy nie gadacie ze mną. - Burknąłem, krzyżując na piersiach ramiona.
- Bo chciałeś, żebyśmy ci dali święty spokój. - Odparował.
Rzuciłem mu chłodne spojrzenie. Buzował we mnie gniew, ale jednocześnie było mi tak cholernie smutno. Sami rozumiecie, Wank był moim najlepszym kumplem, mieliśmy tyle wspólnych wspomnień, tyle dzieliliśmy tajemnic, a on to wszystko przekreślił.
I pomyśleć, że oddawałem mu moje zapasy Nudossi.
- Chodź, Wellinga, zrobimy ci ciepłe kakałko, włączymy Krecika, a potem poczytam ci Sokratesa na dobranoc. Po łacinie. - Zwróciłem się do Welli'ego, choć mój wzrok nadal był utkwiony w Wanku. Szach mat, frajerze. Ciekawe, kogo teraz będzie wolał Andi Junior.
- Pierwszorzędnie! - Wellinga wzniósł do góry ręce. - Ty przynajmniej nie kaleczysz łaciny tak jak Sevi. - Rozpromienił się, po czym rzucił mi się na szyję. W sumie to było całkiem miłe, ale oczywiście nie powiem tego głośno.
- No, już dobrze. - Odkleiłem go od siebie. - Nie zamieniaj się w Wanka. Na dobre ci to nie wyjdzie.
Wank prychnął i odwrócił się do nas plecami. Cóż, choć wygrałem tę bitwę, czułem się jak przegryw.

XDXDXD

- Scio me nihil scire, Wellingo - rzekłem za Sokratesem po skończonej lekturze, po czym odłożyłem książkę na szafkę i szczelniej opatuliłem Andi'ego kołderką. Przez chwilę walczyłem z ojcowskim odruchem ucałowania chłopca w czoło, ale na szczęście się powstrzymałem. Nie wiem, co się ostatnio ze mną dzieje. Czy to obudził się we mnie rodzicielki instynkt czy tak bardzo tęsknię za przyjaciółmi, że troszczę się pilnie o tego, który mi pozostał?
- Dlaczego jesteś smutny, Richie? - Zapytał sennie Welli. W gruncie rzeczy był dobrym chłopcem, więc nie wiem, dlaczego tak często po nim jechaliśmy.
Westchnąłem głośno, wygładzając fałdę na kołdrze blondyna.
- To wszystko mnie przerasta, wiesz? - Zacząłem łagodnie. - Brakuje mi chłopaków.
- Oni ostatnio są okropni. - Poskarżył się Wellinga. - Śmieją się z moich wierszy jeszcze głośniej niż dotychczas i każą mi nosić swoje narty. Myślę, że to przez to, że im ciebie też brakuje. Tylko nie wiedzą, jak to powiedzieć.
Czy powinienem się złamać i wyciągnąć pierwszy rękę? Przełknąć dumę i przeprosić? Wypiąć się na własne zasady i odzyskać przyjaciół?
- Teraz pewnie będą jeszcze gorsi. Przez to, że przeze mnie uciekła Conchita. - W oczach małolata pojawiły się łzy, a jego usta zaczęły niebezpiecznie drżeć.
Poklepałem chłopaka po policzku, czując jak zaczyna mi się rozjaśniać w głowie. Trybiki poszły w ruch, a diaboliczny pomysł z sekundy na sekundę coraz bardziej się krystalizował. Bingo! Jeszcze nie wszystko stracone!
- Richie?
- Mam plan! - Krzyknąłem rezolutnie. - Znowu nas pokochają, gdy przyprowadzimy do nich Conchitę.
Wellinga wyglądał na nieprzekonanego.
- Ale jak chcesz to zrobić?
W odpowiedzi tylko uśmiechnąłem się przebiegle.

XDXDXD

Staram się być dobrze poinformowany w różnych dziedzinach, bo, jak mawia mój Vater, nigdy nie wiadomo, co kiedy się przyda. Dlatego wiedziałem, że dzisiejszą noc Conchita miała spędzić w hotelu, w którym nocowaliśmy i my. Jedyną niewiadomą pozostawał numer pokoju, ale to tylko kwestia czasu, aż to rozkminię. Przysięgam, znajdę ją, choćbym miał pukać do każdych drzwi po kolei.
Ale to był plan B.
Plan A natomiast miał twarz, do której wzdychała połowa nastolatek spod skoczni.
- Naprawdę muszę to robić? - Welli z niepewną miną poprawił swoją odświętną, białą koszulę, którą spakowała mu Frau Wellinga na wypadek, gdyby jej syn został mistrzem świata w lotach. - To idiotyczne.
- Nie marudź. I dlaczego zapiąłeś się jak zakonnica po samą szyję? - Odpiąłem mu kilka górnych guzików koszuli, zmierzwiłem włosy i strzepnąłem niewidzialny pyłek z jego ramienia. Wyglądał świetnie, a co ważniejsze dojrzalej. Zupełnie nie jak dzieciuch, którym był.
- Dlaczego to ty nie możesz tego zrobić? - Andreas buntowniczo skrzyżował ręce na piersiach.
Aż syknąłem z przejęcia. Jeszcze pognie swoją koszulę i czar pryśnie!
Wywróciłem oczami.
- Też tego nie rozumiem, ale większość kobiet bardziej wodzi oczami za tobą niż za mną. - Przyznałem. - Recepcjonistka na pewno ci się nie oprze.
Chłopak zaczerwienił się po koniuszki włosów. Nerwowo przeczesał swoje włosy, po czym wziął uspokajający oddech. Jego dłonie drżały.
- Ale to ty lepiej znasz się na kobietach. Ja nigdy nawet nie flirtowałem!
- Będziesz świetny, tylko pamiętaj o radach Apollach, o których ci mówiłem. - Przykazałem mu, po czym zacząłem wypychać go w stronę recepcji. - No dalej, Wellinga. Potrafisz być czarujący, przecież wszyscy to wiemy. Laska będzie miała kisiel w gaciach.
Andreas obdarzył mnie pełnym niezrozumienia spojrzeniem.
Zaśmiałem się.
- Będzie tobą zachwycona. Idź.
I popchnąłem go niemal na środek recepcji, po czym sam schowałem się za filarem i nastawiłem uszów.
Wellinga chrząknął, a młoda recepcjonista uniosła wzrok znad komputera i obdarzyła blondyna miłym uśmiechem.
- Pomóc w czymś?
Policzki chłopaka znowu zapłonęły. Nonszalancko (jak na swoje standardy) podszedł do biurka i oparł się o blat. Jasne, próbował być wyluzowany i odrobinę arogancki, ale mimo wszystko wyglądał jakby połknął kija.
Nieśmiało uniósł wzrok na kobietę, po czym uśmiechnął się szeroko. Blondynka na chwilę znieruchomiała, a jej twarz zaraz oblał rumieniec. Ha, wiedziałem, że właśnie tak zareaguje na Wellingę.
Ten gówniarz jest taki nieświadomy daru, jaki w sobie nosi.
- Właściwie to tak. - Odparł Welli. O Walterze słodki, dostał szczękościsku czy co? Jego uśmiech zaczyna być creepy.
Ale na szczęście ta recepcjonistka jest tak zachwycona chłopakiem, że nawet tego nie dostrzega.
- Pani... Ottilie. - Przeczytał jej imię z plakietki przypiętej do jej uniformu. - Mogę mówić pani po imieniu?
Ottilie zachichotała.
- Jasne. Przynajmniej póki moje szefostwo się nie dowie. - Puściła mu oczko, przez co z kolei zarumienił się skoczek.
- Jestem Andreas. - Podał jej dłoń. - Może wiesz. - Dodał niepewnie.
W sumie obserwowanie podrywu Wellingi było zabawnym doświadczeniem. Szkoda tylko, że jego błędy w tej sytuacji nie śmieszyły, a jedynie wprawiały w drżenie serca. Jeden zły ruch i wszystko przepadnie.
- Pewnie. - Blondynka znowu zachichotała, po czym zaczęła nawijać długie kosmyki włosów na palec.
- Ottilie. - Andi błysnął uśmiechem. - Ta bluzka świetnie na tobie leży, ale jeszcze lepiej wyglądałaby na podłodze w mojej sypialni. - Wypalił.
Kobieta momentalnie się wyprostowała i spiorunowała blondyna wzrokiem, a ja aż palnąłem się otwartą dłonią w twarz. Czy on w tej głowie ma cokolwiek mózgopodobnego? Czy on chce wszystko popsuć?
AAAAA!
UGRRRR!
SCHEISSE!
Jednak to ja mogłem iść spróbować ją wyrwać.
- To znaczy... - Wellinga chrząknął, po czym uśmiechnął się i pewien siebie spojrzał na Ottilie z dozą zuchwalstwa. - Tak zapewne powiedziałby każdy przeciętny mężczyzna. Ja jednak chcę powiedzieć, że... - Blondyn nachylił się ku dziewczynie i, zaglądając w jej zagniewane oczy, złapał delikatnie jej dłoń. - Lecz choćby jej oczy były na niebie, a owe gwiazdy w oprawie jej oczu, blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy.
O w dupę.
Teraz pojechał.
Aż nie wiem, jak to skomentować.
Ale najważniejsze, że twarz Ottilie się rozpromieniła i przysięgam, jej oczy wyglądały jak dwa serduszka.
- Czy ty recytujesz mi Szekspira? - Zapytała, prawie tracąc oddech. Przepadła. Całkowicie.
Andi zaśmiał się pod nosem.
- Wypij ze mną jutro kawę, a chętnie ci jeszcze porecytuję. - Posłał jej łobuzerski uśmiech. Coraz lepiej zaczynał sobie radzić z bajerowaniem kobiety.
Note to self: dziewczyny lecą na mieszankę bad boy'a, poety i uroczego chłopca. Dobrze wiedzieć.
Może jednak powinien podebrać Andi'emu jedną z jego książek i nauczyć się kilku wierszyków. Tak prowizorycznie.
Jejku, ja tu gadu-gadu, a Wellinga przechodzi do rzeczy.
- Wiesz, Ottilie... Nie kryjąc, bardzo zależałoby mi na jednej drobnej informacji. - Wciąż gładził jej dłoń, a dziewczyna trzepotała rzęsami jak szalona. - Byłbym bardzo rady, gdybyś zdradziła mi, w którym pokoju jest zameldowana Conchita Wurst.
Twarz dziewczyny przeciął grymas.
- Niestety nie mogę udzielać ta...
- Ciii.... - Welli przyłożył do jej ust palec, uciszając ją. - To będzie taka nasza mała tajemnica. Ottilie, proszę.
Cóż, dziewczyna przez chwilę naprawdę ze sobą walczyła, ale w końcu okazała się być bezsilna wobec uroku Andreasa. Welli wrócił do mnie z szerokim uśmiechem na ustach, mając na kartce nie tylko numer pokoju Conchity, ale również telefonu Ottilie.
- Udało się! - Przybił ze mną piątkę. - Ale następnym razem to ty będziesz zdobywać serca niewiast. To jest straszne. I nieuczciwie. Musiałem ją oszukać! Teraz przez tydzień będę musiał żyć o chlebie i wodzie, by wynagrodzić Bozi me grzechy.
- Nie zapomnij o jutrzejszej randce z Ottilie. - Śmiejąc się, puściłem mu oczko, po czym ruszyłem na piąte piętro.
Wellingę jakby zamurowało. Przez chwilę stał w miejscu, ale w końcu postanowił do mnie dołączyć.
- Mogę odwołać spotkanie? Powiedzieć, że trener mi zakazał? Ale wtedy ją okłamię... Na Seneke, w co ja się wpakowałem. - Panikował blondyn.
Urocza jest ta jego niewinność.
- Tak na marginesie... Skąd wytrzasnąłeś ten tekst z bluzką? - Wywróciłem oczami. - Masz szczęście, że laska była fanką Szekspira.
Andi zarumienił się.
- Wanki tak mówi do dziewczyn.
- I dlatego żadnych nie wyrywa. - Prychnąłem. - Chyba lepiej mówić do nich wierszem niż lecieć takimi tekstami.
- Zapamiętam. Tak na przyszłość. Kiedyś w końcu będę musiał się zakochać i szczerze flirtować, prawda? Po to, by przeżyć romans stulecia i zostać ze złamanym sercem, które pozwoli napisać mi dzieło życia.
Zerknąłem na niego z ukosa. Jednocześnie kocham i nienawidzę, kiedy włącza mu się ta faza nieszczęśliwego twórcy.
- Optymista z ciebie. - Skwitowałem.
- Wiem, powinien poczytać weselsze książki. Następnym razem przeczytasz mi na dobranoc fraszki Kochanowskiego?
- Jasne. Byle nie w oryginale. O, pokój Conchity.
Zatrzymaliśmy się przed drzwiami, za którymi - według naszych ustaleń - odpoczywała austriacka gwiazda. Miałem nadzieję, iż mimo późnej pory, nie będzie miała nam za złe odwiedzin, co więcej, że wzruszy ją nasza opowieść i pomoże nam odzyskać kumpli.
Zawsze lepiej wierzyć w szklankę do połowy pełną.
Wziąłem głęboki oddech, po czym trzykrotnie uderzyłem zaciśniętą pięścią w drzwi. Sekundy dłużyły się niemiłosiernie, ale w końcu usłyszeliśmy charakterystyczne szuranie kapci. Drzwi się otworzyły, a my ujrzeliśmy Conchitę w szlafroku i z maseczką na twarzy. Uśmiechnąłem się szeroko, dyskretnie trącając Welli'ego, by dać mu znak, aby poszedł w moje ślady i również obdarzył piosenkarkę radosnym uśmiechem. Gwiazda przez chwilę lustrowała nas wzrokiem, po czym cała wręcz rozjaśniała. Złapała Wellingę za policzki tak jak to robią wyłącznie nadopiekuńcze i ciekawskie ciocie, i zaczęła wręcz rozpływać się nad blondynem.
- Jaki uroczy chłopiec, o matulu. - Zaświergotała. - Słodziutki jak miód.
Andi uśmiechnął się z przymusem. W tym momencie chyba przestał być jej fanem.
- Chwila, czy to nie ty pytałeś się mnie dzisiaj o zarost? - Zaśmiała się, puszczając twarz Wellingi, po czym gestem pozwoliła nam wejść dalej. - Jesteś totalnie cute. Jak cię nazywają, skarbeńku?
- Anandreas. - Wydukał najwyraźniej zszokowany.
- Nie przejmuj się, Andreasie, jeszcze też będziesz mieć taką brodę. - Pocieszyła go. - A ty? - Zwróciła się w moim kierunku, patrząc na mnie przenikliwym wzrokiem.
Trochę się zakłopotałem.
- Nie planuję na razie zapuszczać brody. - Odparłem, przestępując z nogi na nogę.
Conchita zaśmiała się głośno.
- Uroczy. Chodziło mi o twoje imię.
- Richard.
- I przyszliście, bo...?
Wziąłem głęboki oddech.
- Ostatnio pokłóciliśmy się chłopakami z drużyny i pomyśleliśmy, że jeśli przyprowadzimy cię do nich i, no nie wiem, porobisz sobie z nimi zdjęcia, oni będę szczęśliwi i się z nami pogodzą.
Piosenkarka uniosła brwi.
- A nie łatwiej ich przeprosić?
- Mamy rozmach. - Wtrącił niepewnie Welli. - Uwielbiają cię.
- Niby dlaczego miałabym wam pomóc? - Conchita wywróciła oczami, po czym usiadła na krześle, zakładając nogę na nogę. Z jednej strony wydawała się być bardzo miła (w końcu wpuściła nas do środka i nie patrzyła na nas jak na debili), ale z drugiej czuć było wokół niej aurę niesamowitości.
- Bo masz dobre serce? - Podpowiedziałem. - I nie potrafisz oprzeć się błagającym oczkom tego rozkoszniaka? - Szturchnąłem Wellingę w ramię.
- Och, ty też masz słodki uśmiech, przystojniaku. - Rzuciła piosenkarka, na co momentalnie się zaczerwieniłem. Cóż, tego się nie spodziewałem. - Z chęcią bym się z tobą umówiła, gdyby nie fakt, że rano wyjeżdżam. - Dodała ze szczerą troską.
Aż się zakrztusiłem własną śliną. Co do choinki...?
- Richie też z chęcią by się z tobą umówił. - Przytaknął Welli, za co miałem ochotę spalić jego wszystkie ulubione książki. - Ale nie przejmuj się, możecie spędzić dzisiaj trochę czasu razem, wystarczy, że przyjdziesz do nas i chłopaków. - Uniósł pytająco brew.
A to spryciuch. Muszę pamiętać, by go potem pochwalić za to cwane zagranie, choć nie podoba mi się, że użył mnie, jako karty przetargowej.
Bo niby co? Randka z Conchitą? Czy mi naprawdę aż tak zależy na przyjaźni z moimi drużynowymi psycholami?
Najwyraźniej.
- W takim razie, okej. Pozwólcie tylko, że zmyję maseczkę i przebiorę się w coś stosowniejszego i zaraz do was zejdę.
To chyba nie dzieje się naprawdę.
Ale najważniejsze, że się udało.


XDXDXDXDXDXDXD

wracam, niosąc ze sobą najdłuższy rozdział w historii psycholi
fajnie było znowu być Riczem! :D


10 komentarzy:

  1. ZAWYŁAM na tekst wellingi! przysięgam! a to wielka rzecz, bo ostatnio zasadniczo mi smutnawo. poprawiłaś mi humor skutecznie. tak się cieszę, że wróciłaś i że znowu jesteś riczem. KOCHAM!

    OdpowiedzUsuń
  2. omg. ostatnio życie jest raczej gorsze niż lepsze, ale przynajmniej przez chwilę było jednak lepsze.
    lof.

    OdpowiedzUsuń
  3. KAM. XD Wiedz, że siedzę teraz cała posmarkana i zachrypnięta ze śmiechu i to jest tylko i wyłącznie Twoja wina, bo czuję, że zaraz stracę głos. WYJĘ. I mam ochotę założyć ludziom bana na pisanie o Niemcach, bo to, jak Ty ich kreujesz jest jedyne i niepowtarzalne i po prostu nie da się stworzyć lepszych kreacji, od tego kopniętego xD Ricza, beksy Wellingi, Wanka buldoga i całej reszty. To jest prawdziwy majstersztyk i ja nie wiem jak Ty to robisz, albo raczej co ćpiesz (podejrzewam, że ricz Ci coś podsyła, tylko się tym nie chwalisz), ale nie przestawaj (?). XD
    Słuchaj, Ricz Riczem, jest boski. Ale Wellinga w tym rozdziale... No ja muszę to napisać: ZMIAŻDŻYŁ. I za to go kocham. On jest fenomenalny. Ten tekst na podryw, potem Szekspir, a na końcu pomoc w sprowadzeniu Konczity... O matulu, bohater rozdziału, kc za niego tak bardzo. XD
    NO I KONCZITA. Popłakałam się na tej ostatniej scenie z nią. Z nim. Z TYM. I dosłownie słyszałam w swojej głowie jak ona mówi to wszystko swoim głosem, przy czym jej teksty były tak true, że cóż XDDDDDDD Boję się tego spotkania z reszta Niemiaszków, ale mam nadzieję, ze przyniesie ono oczekiwane zamiary. Nie po to Wellinga się poświęcał, aby coś miało pójść źle!
    Płakuniam dalej i śmieję się i o rany, aleś mi humor na dobranoc zrobiła. Jesteś najlepsza, Kam. Absolutnie fenomenalna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekałam, czekałam i się doczekałam na to cudeńko! Randka z Conchitą, Cam leżę i nie wstaję, przebiłaś nawet Ricza papieża.I to po czym? Po tym jak ostatnio w klubie delikatnie rzecz ujmując się skompromitował teraz dla dobra wyższego jest w stanie na takie wyrzeczenia. Wszystko dla przyjaciół, jak oni mogą się na biednego Rysia się gniewać? po tym z jakim poświęceniem pomagał Sevikowi w depresji i jeszcze odtwarzał środowisko naturalne Wanka! Phi niewdzięcznicy! Dobrze, że ma do pomocy Wellinegra który jak potrzeba rzuca cytatami Szekspira. Co jak co ale sama bym takiemu blondaskowi nie odmówiła xD Nie wiadomo czy powinniśmy się cieszyć czy bać, że młody nabiera wprawy w bajerowaniu lasek oby już więcej nie brał przykładu z Wankozura chyba dostał nauczkę jak się to kończy. W ogóle odczytuję, że oprócz głównego dania wieczoru to jednak przyjaźń wypływa na motyw przewodni. Richi troszczący się o Wellingę, Wellinga pomagający Rysiowi odzyskać pozostałych kumpli i Piątek gotowy postawić wszystko na jedną kartę w walce o przyjaźń. Zapomniałabym o Polo Tajnerze całkiem nowym przyjacielu Freitaga i jego cennych radach przechodzących na kolejnych członków skocznej drużyny. I na koniec też uważam, że Austria to dziwny kraj wydała na świat takiego np: Krafta XD. Podsumowując: majstersztyk i nutka niepewności jak rozwinie się znajomość Ricza z kobietą z brodą :3 Niech moc Ricza będzie z Tobą!/~ Isia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja kocham Ricza!<3 Rysiek, nie martw się, jak będziesz musiał zostać Polakiem, to ja się Tobą zaopiekuję i nauczę Cię, jak pić polską wódkę. Tęsknię za Wankiem chodzącym przytulasem, muszą się koniecznie szybko pogodzić, bo nie pasuje mu ta sroga mina. A Wellinga i jego tekst o bluzce mnie totalnie rozwalił, kto by pomyślał, że w depresyjno-refleksyjno-werteryczno-romantycznym Andim drzemie taki lowelas. Chociaż ten tekst brzmi mi bardziej,jakby go podsłuchał u Apolla, a nie u Wanka. Ale nie oszukujmy się, Wellinga z rozwianym włosem, w rozchłestanej koszuli i Shakespearem na ustach mnie też by kupił. Już nie mogę się doczekać Conchity dostawiającej się do Freitaga. Ricz, trzymaj się!xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Psychole wróciły. A zwłaszcza jeden. ♥
    Kocham Cię Cam za to, że pozwalasz Riczowi przez siebie przemawiać, serio. Ten rozdział zrobił mi dzień, tydzień, miesiąc. Po prostu xdeizm.
    Że Austria to dziwny kraj, to się akurat zgodzę, bo patrząc na ich obecną kadrę... cóż.
    Ricz w tym rozdziale jest taki ludzki i opiekuńczy, że wytypowałam go na ojca moich dzieci. Ale to za chwilę, bo wcześniej jeszcze Ricz ujawnia swój plan B.
    Serio dla niego w byciu Polakiem najdziwniejsze byłoby to, że wolałby wódkę zamiast piwa? XD
    W ogóle to smutno bardzo, że on taki wyobcowany się czuje, to naprawdę może prowadzić do jakiś poetyckich uniesień. Chociaż ja osobiście sądzę, że on urodził się z rozdwojeniem jaźni, więc raczej mu to nie zaszkodzi.
    Kto by pomyślał, że Wank dostanie takie bzika na Conchitę, że będzie taki okrutny dla Wellingi. Na szczęście Ricz tym razem okazał serce i postanowił się zająć tym chodzącym nieszczęściem. Nawet jeśli w ten sposób chciał tylko utrzeć nosa Wankowi, to i tak brawo on.
    A potem to już w ogóle ciężko cokolwiek komentować. Podryw Wellingi, zachwyty Conchity nad Wellingą, Ricz, który z zakłopotaniem wyznaje, że nie zamierza zapuszczać brody, Conchita zachwycająca się uśmiechem Ricza i chcąca się nim umówić, cwaniak Wellinga, który jest gotów poświęcić Ricza dla dobra sprawy... wiesz, Cam, to jest już takie niekończące się riczenie i ja naprawdę nie mogę tego jakoś szczegółowo analizować, bo nawet ogólne wspomnienie tych scen, wywołuje u mnie ból brzucha ze śmiechu.
    I ja naprawdę nie obrażę się, jeśli kolejne rozdziały będą dłuższe i jeśli będą równie psychiczne.
    Kocham Cię Cami tak mocno jak Ricz kocha XD

    OdpowiedzUsuń
  7. KAM xD Generalnie nie popieram brania narkotyków, ale Ty narkotyki od ricza możesz brać ciągle i jak najczęściej xD Jeśli tylko mają powstawać takie rozdziały, bo czytając to trzeci raz nadal riczę i się duszę xDDDDDDDDDDD Co się tu w ogóle stało. Conchita, Wellinga podrywacz, Ricz mózgiem genialnego planu, o mamuniu!
    To było straszne, jak grupa odrzuciła Ricza. Tak mi go było szkoda, bo to przecież takie społeczne stworzenie jest. Nie dałby rady żyć samotnie. Na szczęście miał Wellingę, który jest dobrym chłopcem. No ale potem xDDDDDDDDD Kurde, nie spodziewałam się, że Ricz będzie w stanie wykombinować tak skomplikowaną operacją. Operację "Conchita". Szanuję wellingę podrywacza. uczeń przerósł mistrza. Ale szanuję też poświęcenie Ricza dla kolegów, no bo hej, ja tu już tęsknie za scenami z Rudym i Wankiem pełnym miłości. Ten kryzys nie może trwać wiecznie!
    kc Kam, jesteś moim Bogiem, a ricz nałogiem. Pisz dalej jak najwięcej, bo nikt nie wchodzi w głowę ricza tak, jak robisz to Ty <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Borze szumiący i zielony, jak ja się teraz turlam ze śmiechu! Tulululu z jednej strony pokoju na drugą! XD
    Krótkie podsumowanie Austrii w punkt xD ratuje ją tylko wydanie na świat Mozarta, Arnolda Schwarzeneggera i Miśka Hajbeka :p
    Biedny Riczi :( koledzy go opuścili. Ale zaskarbił sobie miłość Wellingi, takie dwa wyrzutki dojczowskiego społeczeństwa.
    No i ta (ten...?) Conchita! Pytanie Dawida za 100 punktów!
    Plan Richarda na odzyskanie przyjaciół i biedny Welliś zmuszony do flirtu (ps: tez sie nie dziwie, ze Wank nikogo nie umie wyrwac). I czy mi się wydaje czy wkopał Ryśka w randke z Conchitą jako zemstę za randkę z recepcjonistka? W sumie dobry sie robi w te flirty mały Wellinga ;)
    Tekst o fraszkach xD zacytowałabym kilka innych, które skradły me serce (oraz oddech), ale warunki techniczne (telefon) mi nie pozwalają :(.

    I ciekawe czy plan z Conchitą wypali.oraz jak wypadną obie randki?
    Czekam na ciąg dalszy, Kam. ZADNEGO ZAWIESZANIA, JASNE?

    OdpowiedzUsuń
  9. No dobra, bo beka z Ricza, beką z Ricza, ale mogłabym wreszcie oprócz umierania z niej, kilka słów tu napisać, nie?
    Powiem Ci Cam, że powinni Cię zatrudnić jako prywatnego psychiatrę tego karzełka, wysłanego na ciężką misję rozpracowania doktryny xDeizmu. I płacić fortunę, bo to przecież warunki skrajnego zagrożenia życia. Rozumiesz tą małą, włochatą patologię jak nikt i wiesz co tworzy się w jej głowie (chciałam napisać mózgu, no ale... XD).

    Ricz zapomniał, że między TCS a MŚ w lotach, jest Willingen. Ale cóż w tym dziwnego. Miał pewnie tak ważne zajęcia, że jego wielce pojemny łeb nie odnotował tak przyziemnego faktu, jak upływ jednego tygodnia.
    W każdym razie co do Austrii muszę się z nim zgodzić. Kiedyś się myślało, że to kraj idealny. No i może sam kraj i faktycznie, ale szczurowiewiórki, które wydał na świat i nazwał swoimi obywatelami już niekoniecznie. A dokładnie to wcale.
    Ja wiem, że Apollo to guru bynajmniej niejednej skocznej duszyczki, ale czy Riczowi tak już spadła samoocena, że myśli, że może znaleźć przyjaciół tylko w przedziale wiekowym 60+? Dobrze, że jeszcze tak samo nie gustuje w kwestii kobiet, które próbuje wyrwać. I nie stwierdza, że skoro jego nowy kumpel w jedną stronę, to on musi w drugą, żeby zachować równowagę na świecie.
    'Co robisz, że masz zarost'xD Biedny Wellinga. Nie zauważa zalet swojej chłopięcej urody i chce stać się bardziej męski. Ale, że podoba mu się muzyka Conhity? Ja myślałam, że taki miłośnik Sokratesa i Goethego, to tylko Mozart czy Beethoven. No chyba, że serio przymilał się, żeby dostać rady w kwestii zapuszczania brody. Na kumpli nie ma co liczyć, to trzeba znaleźć nową drogę do celu.
    Trochę straszne jest to co dzieje się w dojczowym psychiatryku. Narodziny nowej religii podczas sylwestrowej paty, zapoczątkowały poważny rozłam w niemieckim stadku. Bo, że Ricz i Wanki mieliby się trwale nienawidzić? Co to to nie, misja Conhita była więc niezbędna. Ale zanim jeszcze o tym to rozwaliła mnie ta dyskusja o kreciku i czytaniu na dobranoc. Zupełnie jak na rozprawie rozwodowej jakiegoś rozwalonego małżeństwa, gdy każde stara się przekonać dziecko, że z nim będzie mu lepiej. Z tym, że Wellinga zamiast ojca i matki, ma trzech walczących ojców. I na ten moment Ricz odnosi wielkie (swoje pierwsze jakiekolwiek od wielu lat) zwycięstwo. Krówka chwilowo wybiera jego.
    Ale ojcowska troska i chęć pocałowania CHŁOPCA w czółko xDDDDDD Dziwna to rodzina, w której dzieciaczek przerasta vatera swego, o trzy głowy, ale nie od dziś wiadomo,że mówimy o patologii. W każdym razie w Riczu obudziły się głębsze uczucia. Tęskni za kumplami, martwi się o młodego... Może ten xDeizm to jednak jakaś religia miłości? Z tym, że zaraz później jej papież przypomina sobie, iż życie bez szajsu to nie życie i postanawia odszukać Conhitę. I człowiek sam już nie wie, czy czytać dalej czy najpierw się wyriczeć na zapas, żeby potem nie umrzeć z nadmiaru riczenia xD
    Podryw Wellingi xDDDDDD Podziwiam Ricza za odwagę, bo już chyba pukanie do każdych drzwi, byłoby bardziej sensownym pomysłem. Nie dość, że mały biedaczek musi iść teraz na randkę i jeszcze przez przypadek straci swoją świętą niewinność, to jeszcze w ramach pokuty za złe zamiary, postanowi się zagłodzić. Myślę, że jak tak bardzo chce zadośćuczynić swój występek to miesiąc bez fraszek Kochanowskiego będzie lepszy niż popadnięcie w anoreksję. I jak on ma takie wyrzuty sumienia, za umówienie się na randkę, to strach pomyśleć co by wyprawiał gdyby do czegoś doszło xDDDDDD
    Ricz recytujący laskom Szekspira? Nie, myślę, że z tym jego xD na mordce, to stanowczo nie wypali. Lepiej niech wyrywa na swoje papieskie nakrycie głowy. Szanse na powodzenie równie małe, a przynajmniej nie zatraci własnej osobowości xD
    Ale, że Conhita zamarzyła o randce z Riczem XDDDDDDDDD Tylko niech Wank nie kontynuuje przy niej rozważań czy to baba czy jednak chłop, bo to może spieprzyć cały genialny plan. Zresztą oni i tak coś spieprzą. Po to chyba się narodzili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, prochy od Ricza powinny zostać pierwszymi absolutnie zalegalizowanymi narkotykami. Ile one dają radości, to nikt nie jest w stanie określić xDDD
      Pisz nam dalej pięknie tą patologię i czekam na Ricza pogromcę szczurów xDDDDDDDDD
      Weny:*
      PS. Właściwie komentarzem mogłoby być jedno wielkie xD

      Usuń